środa, 9 lipca 2014

Rozdział 9

Szłam ciemnymi uliczkami wśród panującej głuchej ciszy. Stawiałam małe kroki po nie równych chodnikach i nie umiałam już poczuć, że mi zależy. Dobrze wiem, że rozsądnym wyjściem było zostać w domu Harrego tak jak mi kazał, lub przynajmniej wrócić niezauważona. Lecz coraz bardziej oddalałam się od jego mieszkania i nie dopuszczałam do siebie rozsądku.  Rozsądkiem było nigdy nie wpakować się w ten świat. Nigdy nie myślałam nad tym, co wypada robić, dlaczego miałabym teraz to zrobić?
Zabiłam ludzi. Choć obiecałam sobie, że nigdy więcej tego nie zrobię. Zabiłam ich bez wyrzutów sumienia i nadal ich nie czuje. Myślę, że sama już nie wiem, kim właściwe jestem. Raz wpadam w totalną rozsypkę, a za chwilę czuję obojętność. Gdzie mnie to prowadzi?

Doszłam do wielkiego budynku i zaczęłam wchodzić po schodach na górę. Gdy dotarłam do drzwi mojego mieszkania, szarpnęłam za klamkę, a drzwi się otworzyły. Mentalnie wywróciłam oczami na brak zabezpieczenia ze strony mojego przyjaciela. Weszłam do środka rzucając czarne buty w kąt. Rzuciłam z ramion skurzaną kurtkę i nie dbale ją rzuciłam na wieszak. Przeniosłam się do kuchni, wlewając do szklanki kranówkę. Jeszcze do końca nie wytrzeźwiałam po ostatnim balecie, który odpowiada za kolejną zgubę mojej duszy.
- Zatrzymaj się albo Ci przypierdole!- Przede mną wyskoczył mój przyjaciel ostro trzymając kij bejsbolowy, gdy tylko przekroczyłam próg do salonu. Zaczęłam głośno się śmiać na jego bojową minę. Rozpoznając mnie opuścił kij na ziemie i następnie schował się po pierzyną na łóżku.
- To nie było śmieszne. – Warknął patrząc się w sufit. – Mogłem Cię zabić.
- Wyluzuj. – Westchnęłam, położyłam się obok na łóżku przyjmując taką samą pozę. Bezczynnie gapiłam się w sufit.  Nate głośno westchnął dając mi znak, że czeka nas szczera rozmowa i nie byłam do końca pewna czy jej potrzebowałam.
- Znowu to robisz. – Zaczął powoli.- Jesteś zmęczona walką o jego uwagę, więc robisz to, czego on od ciebie oczekuje.  Chciałaś zabić tych ludzi? To oczywiste, że wszyscy gadają o was, dlatego policja to zostawiła w spokoju.
- Zasłużyli na to. – Odpowiedziałam, sama próbując się do tego przekonać.
- Chciałaś ich zabić, Mia?- Spytał z większym naciskiem. Czułam jego spojrzenie na sobie, ale nie potrafiłam go odwzajemnić. – Spójrz na mnie, proszę.
- Nie masz o niczym pojęcia, Nate. – Szepnęłam wykonując jego prośbę. Spojrzałam na niego.
- Widzę to po twoich oczach. – Szepnął nie odwracając wzroku. – Są martwe. Tak samo jak były, gdy cię poznałem. Przypomnij sobie, w którym momencie Cię poznałem.  Byłaś narajana i bez żadnego wahania naciskałaś na spust odbierając tym ludziom życie.
- Jestem zmęczona. – Poddałam się. Jestem cholernie zmęczona tym, że jak skończona idiotka walczę o jego uczucia, które nie istnieją. Nie wiem, dlaczego nie umiem przestać. Po prostu nie mogę się zatrzymać. Po prostu nie mogę odejść. Nawet, jeśli robię to w każdym moim śnie.
-Naprawdę myślisz, że zaczynając od początku wywołasz u niego uczucia?- Dążył dalej temat, który był dla mnie przegrany, jednak tu nie miał racji. Nie robiłam tego świadomie.
- Po prostu mam dość bycia dziewczynką, która tylko płacze jak jej powiedzą, że jest nikim. To nie jestem ja.
- A zabijając ludzi, jesteś sobą?
- Nie wiem, kim jestem, Nate. Każdego dnia budzę się z innym nastawieniem. Chce wyłączyć wszystkie uczucia, a później one zalewają mnie i jedyne, co chcę to płakać i użalać się nad sobą.  Raz wiem, że bycie mordercą jest tym, co daje możliwość poczucia, że żyje. A za drugim razem poczucie winy sprawia, że mam ochotę zabić siebie.
- Znam sposób by dać upust swoim emocją.- Wstał z łóżka i podszedł do jednej z szafek. Wyjął z nich notes i długopis. Zmarszczyłam brwi, gdy mi je podał. – Napisz to, co czujesz, a później możesz to spalić.
- To jest idiotyczne. – Odparłam rzucając rzeczy na łóżko.  Nate wywrócił oczami, zniknął w innym pomieszczeniu, a ja dalej kontynuowałam patrzenie w sufit.  To, co w sobie miałam to istne pole bitwy.  Kłóciłam się sama ze sobą, chociaż sama nie wiedziałam, po co to robię. Zawsze na jedno wyjdzie – Jestem nikim.
- Nikomu tego nie pokazałem. – Nate rzucił wielkie pudełko na łóżko obok mnie. Westchnęłam podnosząc się do pozycji siedzącej.
- Więc dlaczego chcesz mi to pokazać?- Spytałam zaskoczona jego słowami.
- Bo jesteś dla mnie ważna. Ufam Ci i modle się każdego dnia by znaleźć sposób, którym mógłbym Ci pomóc.  Teraz otwórz to. – Odparł całkiem poważnie.  Zagryzłam wargę i sięgnęłam po przykrywkę pudełka.  Zmarszczyłam czoło widząc w środku masę zapisanych kartek porzucanych w nieładzie.
- Każdego dnia zapisuje tu swoje uczucia, bo sobie z nimi nie radzę. – Wyjaśnił nie czekając na moje pytania. Wciąż patrzyłam na wypełnione kartki, a poczucie winy wzrastało. Gdybym była dobrą przyjaciółką, która słuchałaby go codziennie, musiał by wszystko wylewać na kartkę? Nie bałam się o to spytać, lecz bałam się usłyszeć jego odpowiedź. 
- Nie mówiłbym Ci o tym, jeśli bym uważał to za bzdety. – Mówił dalej. Odwróciłam wzrok od kartek patrząc na niego ze smutkiem.
- Dobrze. – Szepnęłam w końcu. Zabrałam notesik i długopis wstając z łóżka. Bez słowa wyszłam z mieszkania kierując się na dach budynku. Nie musiałam mu mówić, jest drugą osobą, która wie o tym miejscu. Zawsze tam przychodziłam odkąd uciekłam z domu by nabrać dystansu. By pomyśleć i uspokoić wszystkie nerwy.
Weszłam na dach, a zimne powietrze zaczynało dawać mi popalić. Być może to zły pomysł biorąc po uwagę mój stan, który do końca nie poprawił się, ale nie chciałam iść gdzie indziej. Usiadłam na zimnym betonie opierając się o mur.  Słońce powoli już wychodziło i kolejny beznadziejny dzień się zaczyna.
Spojrzałam na notes otwierając go na czystej kartce. Zaczęłam długopis obracać miedzy palcami zastanawiając się, co powinnam napisać. Czy to ma znaczenie, co tu napiszę? Zamknęłam oczy ciężko wydychając.  Pierwszy obraz, który przyszedł mi do głowy, to Harry. Widziałam go jak stał naprzeciwko mnie i uśmiechał się.
Otworzyłam oczy i zaczęłam niewyraźnie pisać.


Czekałam każdego dnia na twoją miłość. Byłam każdego dnia dla ciebie. Uśmiechając się jak anioł i kochając jak diabeł. Szaleńczą i zabójczą miłością. Czekałam każdego dnia, aż to ty przyjdziesz do mnie. Uśmiechniesz się jak anioł i pokochasz jak diabeł. I jeśli nigdy nie nadejdzie ten dzień, puść mnie wolno. Moje krwawiące serce tego nie zniesie. 

Spojrzałam na kartkę widząc, jakie te słowa są żałosne, ale to czułam. Te słowa wyrażają mnie. To, co czuje i tym, kim jestem.  Jestem do niego przywiązana i zawszę będę czekała na jego miłość, nawet, jeśli powoli mnie to zabija. Potrzebuje go. I jedyne, czego chce, to żeby on też mnie potrzebował.
Wyjęłam z kieszeni zapalniczkę i podpaliłam kartkę. Beznamiętnie patrzyłam jak powoli się wypala, aż w końcu ogień dochodzi do moich palców parząc mnie. Rzuciłam resztki na ziemie pozwalając by do końca się spaliły.
Zamknęłam powieki i zatraciłam się w swoich myślach. Życie, które miałam za nim poznałam Harrego był nudne i zwyczajne.  Chociaż ciążyła na mnie wielka presja do bycia doskonałym, to była tylko jedyna walka, którą wtedy musiałam toczyć. Walka sama ze sobą.  Nie czułam się dobrze w takim życiu, ponieważ otaczali mnie ludzie, którzy nie byli do mnie podobni. Ich celem były największe sumy na kontach, jak najlepsza opinia innych ludzi. Byli robotami, którzy myśleli, ze skoro mają kasę to są najlepsi. Czy naprawdę kasę czyni cię lepszym? Gdy ich dopadnie starość zrozumieją, co tracili, gdy tylko wyłącznie dożyli do kasy. Będą zmęczeni swoim życiem. Możesz za forsę kupić sobie wiele, ale nie zaufanie. Nie miłość. Bo nie pójdziesz do sklepu i nie poprosisz o szczęście.  Kasa daje ci pozorne szczęście, mi nawet tego nie dawała. Bo nigdy prezenty czy wielkie gotówki bym się wreszcie zamknęła i przestała narzekać na brak rodziców w domu, nigdy te wielkie gotówki nie dały mi tego, czego oczekiwałam. Rodziny.
Życie, które mam teraz, jest bardziej skomplikowane. Nie muszę udawać, że obchodzi mnie innych opinia, ale muszę się starać by jedyna osoba na tym świecie myślała o mnie, jako kimś wartościowym, ponieważ czasami nam wystarcza jedna osoba byśmy mogli uwierzyć w to, co kiedyś nie wierzyliśmy. Wystarczy jedna osoba by poczuć nadzieje, gdy czujemy wielki ból. Wystarczy jedna osoba by odnaleźć swój sens. Wystarczy jedna osoba by twoja nienawiść do samej siebie zmieniła się w akceptacje. Bo przy tej osobie wszystko jest łatwiejsze i zaczynamy widzieć siebie tak jak ona widzi nas. Moją osobą jest Harry. Myślę, że zawsze nią będzie
- Wiedziałem, że cię tu znajdę. – Usłyszałam ochrypły głos, przez chwile zastanawiałam się czy to zdesperowane serce wymyśla jego głos. Jednak słysząc kroki zrozumiałam, że jest tu naprawdę. A ja zaczynam czuć strach, że za chwile swoim słowami zniszczy mnie bardziej.
- Po co ty przyszedłeś? To moje miejsce. – Odparłam w wyrzutem, nie otwierając powiek. Nie chciałam na niego patrzeć. Jedyne, co czuje, gdy go widzę to ból. Ponieważ patrzę w jego oczy i nie widzę siebie.
- Kochanie przestań, bo za chwilę poczuję się jak intruz. – Powiedział z rozbawieniem.  Nie odzywałam się do niego przez kolejne minuty. Potrzebowałam ciszy z jego strony. Nie daje mi ochłonąć po swoich atakach.
- Wszystko, co jest warte posiadanie nie jest łatwe. Może, dlatego my jesteśmy tacy trudni.- Powiedział po długiej ciszy. Przez chwile analizowałam jego słowa w głowie, aż zaskoczona otworzyłam oczy.
- Co?- Spytałam patrząc na niego. Siedział obok mnie w jednej ręce trzymając puszkę piwa. Spojrzał na mnie i podał mi drugie nie na poczęte piwo.  Spojrzałam niepewnie na puszkę w jego ręce, po czym na jego twarz. Z wahaniem zabrałam ją i otworzyłam biorąc pierwszy łyk.
- Zrobiłabyś to?- Spytał patrząc się przed siebie. – Pozwoliłabyś temu gliniarzowi mnie zabić?
Zaskoczona kolejny raz w ciągu kilku minutach wróciłam do dawnej pozycji, opierając głowę o mur i zamykając powieki. Ustawiłabym go na śmierć, a później uciekła by nie móc tego spieprzyć.
- Nie powinno cię to dziwić, Harry. – Szepnęłam. – Sam robisz wszystko bym cię nienawidziła.
- Nigdy nie pozwoliłbym cię zabić. – Odparł, czułam jego wzrok na swojej twarzy, ale bałam się otworzyć oczy. – Nawet, jeśli bym cię nienawidził.
- Dlaczego mi to mówisz?- Spytałam trochę ostrzej. – Dlaczego miałabym Ci uwierzyć?
- Spójrz na mnie. – Zaczął łapiąc palcami mój podbródek. Nie otworzyłam powiek.
- Nie.
- Otwórz oczy, Mia. Zaufaj mi. – Nalegał.
- Nie.
- Właśnie, dlatego Ci to mówię, bo mi nie ufasz. Jestem zmęczony tym, co jest między nami. – Szepnął, a ja otworzyłam powieki. Desperacko szukałam szczerości w jego zielonych tęczówkach.  Desperacko wierzyłam, że nie udaję.
- Tylko ty sprawiasz, że już Ci nie ufam. – Szepnęłam nie odwracając wzroku. Był tak blisko, a ja ledwo powstrzymałam się od padnięcie w jego ramiona.
- Jestem cholerny dupkiem, wiem to. Zasługujesz na to. Zasługujesz na to byś wiedziała, że znaczysz dla mnie więcej niż uważasz. Niż Ci pokazuje. Gdybym tylko potrafił, gdybym tylko mógł się zakochać, jesteś jedyną dziewczyną, w której chciałbym się zakochać.
- Dlaczego wciąż mi powtarzasz, że nigdy mnie nie pokochasz skoro chcesz bym ci zaufała. Mówiąc te słowa nigdy Ci nie zaufam.
- Ponieważ jesteś jedyną osobą, która zaakceptowała moje demony, która mimo ich mnie pokochała, więc dlaczego nie umiesz zaakceptować tego, że nie jestem zdolny do miłości?
- Bo to boli. Bardziej niż wszystko.
- Przepraszam. – Odsunął się i wstał. Podniosłam głowę do góry próbując pozbyć się łez.  – Nie potrafię pozwolić Ci odejść, bo nie wiem jak moje życie będzie wyglądać bez Ciebie.  Jesteś dla mnie ważna, Mia, ale nie w ten sposób, w jaki ty chcesz być.
Po tych słowa zostawił mnie samą. Łzy spływały po mojej twarzy, drżącymi dłońmi trzymałam puszkę, która podniosłam do usta i zaczęłam pić. Potrzebowałam procentów. Ponieważ znowu upadam.
Rzuciłam pustkę puszkę przed siebie.  Przetarłam swoją morką twarz, sama nie wiedząc, co robić. Co myśleć. Po prostu jestem zagubiona.  Przeklęłam pod nosem słysząc dźwięk dzwonka. Wyjęłam ze spodni komórkę i odebrałam nie patrząc, kto dzwoni.
- Czego?- Warknęłam.
- Mia musimy się spotkać. – Odezwał się Nathan. Zacisnęłam ręce w pięści słysząc głos tego dupka.
- Przysięgam, że jak nie skończysz tych swoich jebanych gierek, to Ci wpakuje kurwa kulkę w łeb. – Warknęłam, czując jak coraz bardziej działa mi nerwy.
- Ostatni raz. Proszę, Mia. – Błagał. – Przekonasz się, że jestem z Tobą. Ostatni raz i więcej już się nawet do Ciebie nie odezwę.
- Dobra. – Burknęłam. -  Gdzie?
- W siłowni. – Odparł rozłączając się.
Wstałam i zaczęłam się kierować do umówionego miejsca. Być może to ich kolejna chora pułapka, a ja zbyt łatwo w nią wpadnę, tylko, że nie mam sił walczyć. W głowie ciągle odbiły mi się słowa Harrego. Naprawdę, chciałabym umieć poczuć, że mu zależy. Po tym wszystkim, trudno mi w to uwierzyć.
Po piętnastu minutach weszłam do śmierdzącego potem pomieszczenia.  Zobaczyłam tego dupka na końcu Sali przy stoliku. Głowę miał schowaną w rękach. Podeszłam do niego, a on podniósł głowę.
- Lepiej żebyś nie zawracał mi dupę jakimś chujostwem, bo wybrałeś sobie bardzo zły czas na spotkanie.
- Chce Ci kogoś przedstawić. – Odparł spokojnie z uśmiechem.
- Zabij…
- Witaj Mia. – Przerwał mi obcy głos zza plecami. Odwróciłam się na pięcie, stojąc naprzeciw starego faceta. Na pierwszy rzut oka kogoś mi przypominał.
- Kim do cholery jesteś?- warknęłam.
- Ojcem Harrego. 




Od autorki:

Witam was kociaki :*
 Na początku chciałam powiedzieć, że wiem doskonale jaka jest różnica między datami dodania rozdziałów i jestem świadoma, że nie jest tak jak powinno. Lecz każdy powinnien zrozumieć, że są wakację.  Czas by się zabawić, więc teraz jest mniej tego czasu na pisanie. Dlatego mówie, nie wiem kiedy będą się pojawiły rozdziały na blogach. Jak napisze - to dodam.

Druga rzecz, że w sobotę wyjeżdzam na wakacje z przyjaciółkami, więc rozdziału na pewno nie będzie do 19 lipca. Na żadnym blogu. Jeśli są tu osoby, które czytają bloga ' Please, remember me ' chce powiedzieć, że rozdział będzie dopiero po 19 lipca! Tak samo jak tu.

Nie wiem czy takiej miłości oczekiwaliście od tej dwójki, ale małymi krokami do tego dąże :)
Mam nadzieje, że rozdział się podoba :d
Przepraszam za błędy, lecz nie mam jak sprawdzić :)

I spóźnione, ale chciałam złożyć życzenia czytelnice. Wszystkiego najlepszego An ;*
Niestety nie wyrobiłam sie z rozdziałem na wczoraj. 

Wql. czy wy wiedzieliście wczorajszy mecz?! nadal nie wierzę,  że dali się tak przejebać . Nie lubie Niemców ;/

30 KOMENTARZY = NOWY ROZDZIAŁ!

kocham was całuje i pozdrawiam :*

jadę na plażing, smażing i na ostrą najebkę<3

32 komentarze:

  1. Prawie się popłakałam przy rozmowie Mi? (nie wiem jak odmienić) z Harrym :(
    niech on ją pokocha tak szczerze, niech otworzy swoje serduszko dla niej :(((
    Widzę, że akcja się rozpoczyna... Ojciec Hazzy.. no no już się nie mogę doczekać co się będzie działo :))

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział bardzo ciekawy, bardzo mi się podobają relacje, które łączą Mię i Harrego są takie inne niż reszta. Szkoda, że rozdział będzie tak późno, nie mogę się doczekać. (Co do meczu to cię nie ucieszę, bo jestem WIELKĄ fanką Niemców i to moi faworyci ;) ). <3

    OdpowiedzUsuń
  3. #No_nieźle
    to się porobiło.
    no nie mogę , że Hazz wyznał jej to wszystko
    a potem , że jego tata no omg
    what the hell is goin' on
    co to się będzie działo
    ciekawe , ciekawe
    POZDROWIONKA DLA CIEBIE, MIŁYCH WAKACJI BEJBE ♥
    Czekam na kolejny rozdział
    @hazzmylover

    OdpowiedzUsuń
  4. Boooooooooooskie ;******

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeju, strasznie zawiłe są te relacje Mii i Harryego ( nie wiem do końca jak odmienić Mia). Z jednej strony zależy mu na niej, ale w taki dziwny sposób. Rozdział jest świetny i naprawdę ciekawy. Jestem strasznie ciekawa o co chodzi z tym ojcem Harryego. Czuję, że będzie się działo.

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudowne. Przez parę sekund myślałam, że Harry jest w stanie pokochać. Genialnie piszesz. Z niecierpliwością będę czekała na następny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny :D udanego wyjazdu :D

    OdpowiedzUsuń
  8. wybaczam, bo dzisiaj jest i chociaż troszkę rozdzierający to jak zwykle mi się podoba ;)
    dziękuję :)
    gdzie jedziesz Misia? :D bo ja też wyjeżdżam w sobotę i wracam 19 :D taki malutki zbieg okoliczności :D

    powodzenia An

    OdpowiedzUsuń
  9. JA PIERDOLE, KURWA, STYLES A W PIZDE CHCESZ? BOŻE, CO Z CIEBIE ZA MATOŁ.
    JA NIE WIEM JAK KTOKOLWIEK MOŻE Z NIM WYTRZYMYWAĆ!
    CO TY SOBIE KURWA MYŚLISZ?! ŻE POWIESZ JEJ, ŻE CI ZALEŻY, ALE NIE W TAKI SPOSÓB?
    ŻE JESTEŚ NIEZDOLNY DO MIŁOŚCI? GŁUPIE PIEPRZENIE, WIESZ BARANIE, ŻE JĄ KOCHASZ, WIĘC PO CHOLERĘ GRASZ JAK JAKIŚ ZJEBANY AKTOR?! CHUJOWO CI IDZIE, SERIO STYLES. I LEPIEJ ŻEBYŚ SZYBKO SIĘ O TYM PRZEKONAŁ, BO WPADNĘ TAM DO CIEBIE I CI COŚ ZROBIĘ. KPW?!
    NO, A BIEDNA MIA, JAK ZAWSZE MUSI PRZEZ NIEGO KURWA CIERPIEĆ. PODZIWIAM JĄ, ŻE MA TYLE SIŁY, BO JEST SERIO SILNA I DAJE JAKOŚ RADĘ. JA NA JEJ MIEJSCU JUŻ DAWNO BYM CHYBA UMARŁA.
    DOBRA, KOLEJNA SPRAWA, TO OJCIEC HARRY'EGO :O WIEM, CO BĘDZIE DALEJ, NIE BĘDĘ SPOJLEROWAĆ XDDD ALE BĘDZIE SIĘ DZIAŁO LUDZIE!
    JA CZEKAM TYLKO NA MIŁOŚĆ I SEKS. WIESZ O TYM, OLCIA I JESZCZE TROSZKĘ POCZEKAM, ALE NIE DUŻO, WIĘC MUSISZ SPIĄĆ POŚLADY I ZROBIĆ SUPRAJS DLA MNIE <3
    A TAK NA KONIEC, TO WIESZ, ŻE JESTEŚ ZAJEBISTA I CIĘ KOCHAM! MÓJ MISTRZ! <3
    Pozdrawiam i życzę weny xx

    OdpowiedzUsuń
  10. Super! Nie mogę doczekać się następnego.
    Pozdrawiam KAte

    OdpowiedzUsuń
  11. ♥♥♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  12. Świetnie, dalej

    OdpowiedzUsuń
  13. Zostałaś nominowana do Liebster Award :) Szczegóły tutaj - http://city-of-the-fallen-ff.blogspot.com/p/nominacje.html
    MISTRZ <3

    OdpowiedzUsuń
  14. "Gdybym tylko potrafił, gdybym tylko mógł się zakochać, jesteś jedyną dziewczyną, w której chciałbym się zakochać."
    slodkie, ale..
    To się zakochaj ty pieprzony draniu!
    Co to jest w ogóle za facet? Nienawidzę, nienawidzę!
    Biedna Mia. Boże, jak ten cholerny Styles może być takim dupkiem?
    Grrrrr -.-
    Cudownie piszesz, jestem na zabój zakochana w tym ff i nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału.
    A Harry to kutas. I nie mam nic więcej do powiedzenia. Amen

    OdpowiedzUsuń
  15. Rozdział genialny jak zawsze czekam na nexta i jestem ciekawa jak dalej będą wyglądały uczucia tej dwójki.

    OdpowiedzUsuń
  16. Styles mnie wkurwia, ale Mia nie lepsza. Lata za nim, jak pies za suką.
    Mocno się identyfikuję z tam opowiadaniem, bo sama przeżywałam podobną toksyczną miłość
    Ale ogólnie fajne :-)

    OdpowiedzUsuń
  17. CUDOWNY Kochaniutka <3 Czekam na nexta <3

    OdpowiedzUsuń
  18. Niesamowity! A ta końcówka sprawiła, że oszalałam. No, no Harry, widze, że skę zmeiniasz, może nie jesteś aż taki jak się wydaje? Czekam na kolejny! Ach, no i fenomenalny rozdział tak podsumowując :) ♥
    Nika. x

    OdpowiedzUsuń
  19. N I E Z I E M S K I ! < 3 !

    OdpowiedzUsuń
  20. kocham Twojego bloga, a ten rozdział wowoowooo, i ta końcówka, ciarki :D

    OdpowiedzUsuń
  21. hej Misia, wróciłam, a gdzie rozdział? :D

    całusy An

    OdpowiedzUsuń
  22. myślałam sobie nad tym co jeszcze może się stac? no bo przecież czytałam Twoje opowiadania i nie wiem co Ty jeszcze nawymyślasz, ale sobie pomyślałam co by było gdyby Mia zaszła w ciążę z Harrym? :o
    Boziu wyobraźnia mnie ponosi xoxo

    całusy An

    OdpowiedzUsuń
  23. Moja mina kiedy przeczytałam (ta mina :https://www.google.pl/search?newwindow=1&biw=1600&bih=775&tbm=isch&oq=%C5%BBdziwiona+mina+&gs_l=img.3...12166.15685.0.16179.15.15.0.0.0.0.318.1504.9j4j0j1.14.0.ernk_qsra...0...1.1.49.img..10.5.766.193ShJtwlwA&q=%C5%BBdziwiona%20mina#facrc=_&imgdii=_&imgrc=e1sIDbjejSJHqM%253A%3BKtas5TCipPkTaM%3Bhttp%253A%252F%252Fm.ocdn.eu%252F_m%252Ff810529b331d13c3e566ac3a567eb221%252C4%252C37.jpg%3Bhttp%253A%252F%252Fzapytaj.onet.pl%252FCategory%252F001%252C001%252F2%252C23524944%252CKtora_mina_bardziej_zdziwiona_.html%3B150%3B137 )
    ,,- Kim do cholery jesteś?- warknęłam.
    - Ojcem Harrego. "
    O lol tego się nie spodziewałam c;
    Zapewne Harry ma jakąś mroczną przeszłość związaną ze swoim ojcem ! Że go (swojego ojca) nienawidzi ! Już nie mogę się doczekać następnego rozdziału <3
    ~.~

    OdpowiedzUsuń
  24. Harry ty gnido jeden psorzycie zepsuty. Przepraszasz za to że jej nie poko0chałeś ale nie pozwolisz być jej wolnym. Gdzie tu logika. Po prostu nie jestyeś w stanie uwierzyc że kochasz kogoś tak że bez niego tracisz oddech a dzień staje się pustą otchłańą. Wdech i wydecvh. ŻE CO jak to ojciec Harrego. Zaskakujesz mnie i to jeszcze bardziej z dnia na dzień. Za każdym razem kjestekm bliska otchgłań ale mogłabyś zrobić coś bybyli szczęśliwi. Genialny rozdział pozdrawiam ola k

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy