niedziela, 22 czerwca 2014

Rozdział 7

Siedzieliśmy w salonie Stylesa we trójkę każdy pochłonięty swoimi myślami. Nathan, co chwilę posyłał mi znaczące spojrzenia i za chwile wzruszał ramionami. Pieprz się, zdradziecka szumowino.
Styles siedział bawiąc się laptopem i od czasu, kiedy weszliśmy do jego domu, nie odezwał się do mnie ani słowem. Nawet na mnie nie spojrzał. Ze zmrużonymi oczami nie odwracałam od niego wzroku, sama się prosząc o pieprzoną kłótnie. Może tacy właśnie byliśmy? Bez kłótni stawaliśmy się nudni?
Coś się zmieniło w jego zachowaniu. Mam wrażenie, że jego ignorowanie spowodowane zostało ostatnim zdarzeniem. Czy on nie powinien najlepiej wiedzieć, że chciałam jego śmierci?  W końcu sam robi wszystko bym tego właśnie pragnęła. Sam nie pozwala mi jego kochać.
Chociaż już sama nie wiem czy ‘ miłość, ‘ którą go darzyłam, została roztrzepana na małe kawałeczki. Sama muszę odgadnąć, co w tym momencie czuję, jednak jestem przekonana, że mimo wszystko nie chce ‘ składać ‘ w kupę tej miłości.
Chciałam zobaczyć jego cierpienie. By, chociaż raz poczuł jak to jest, gdy osoba, która jest dla ciebie wszystkim rani. Chciałam, chociaż by spojrzał na mnie smutnym wzrokiem. Chciałam widzieć jego ból, bo go nienawidzę.
Dzisiejsze jego zachowanie pokazuję mi, że osiągnęłam cel. Tylko, dlaczego mnie to nie cieszy? Widzę jego smętne spojrzenie. Wiem, że mimo tego, co robi słowa Toma go zraniły. Może zrozumiał, że jego nie da się kochać. Ja nie mam siły go kochać. Nie mam do tego żadnych powodów. Widocznie to nie ma dla mnie znaczenia, gdyż widząc jego smutek, jego obojętność, mam ochotę mu powiedzieć by na mnie krzyczał. Usłyszeć, że jestem dla niego nikim. Bo wiem wtedy, że i tak go obchodzę, – bo krzyczy. Gdyby go to nie ruszałoby nigdy nie krzyczał. A dziś nie krzyczy.  Czy przestałam go obchodzić?
Wstałam z fotela, po drodze ze stołu zabierając paczkę fajek i zapalniczkę. Podeszłam do szklanych drzwi i ostrożnie je rozsunęłam wychodząc na zimne powietrze. Usiadłam na krawędzi tarasu odpalając papierosa. Kiedy kurwa znalazłam się w środku tego pieprzonego gówna?
Po pięciu minutach usłyszałam za sobą kroki, gdy paliłam już drugiego papierosa. Nie musiałam nawet oglądać się za siebie, wszędzie rozpoznam ten zapach. Bez słowa usiadł obok mnie, wyciągając z paczki fajkę.
Oboje siebie niszczymy. Trzymamy się tego, co nas niszczy. Nie powstrzymujemy się przed upadkiem. Jedno drugiego ciągnie w dół. Spadamy razem z nadzieją, że jest dla nas ratunek. Chcemy wierzyć w to, co nie istnieje.
- Za każdym razem, gdy będziesz mi się sprzeciwiła, ktoś będzie ginął. – Zaczął. Prychnęłam pod nosem.
- To Ty zabijasz te osoby. Nie zwalaj na mnie swojego poczucia winy. – Powiedziałam spokojnie. Ciągle patrzyłam przed siebie. Bałam się spojrzeć w jego oczy. Bo wiedziałam, że nadal dla mnie zostały i zawszę będą piękne. Tak piękne, że można się w nich zatracić.
-Myślisz, że je mam?- Powiedział z kpiną. Myślę, że chciałabym żebyś je miał.
- Zapomniałam, że wielce książę ciemności się zmienił. – Odparłam tym samym głosem.
- Zawsze taki byłem. – Obronił się.
- Nigdy nie byłeś taki dla mnie. – Szepnęłam niepewna tych słów.  W moim głosie było słuchać pretensje. Nie jestem typem dziewczyny, którą się kocha. Jest zbyt skomplikowana by móc mnie zrozumieć. Często robię rzeczy, które trudno zaakceptować. Nigdy nie mówię słów, które wszyscy chcą usłyszeć.  Jestem zbyt zepsuta by wymagać od innych miłości. Teraz chciałam tylko jego szacunku, który kiedyś mi okazywał.
-, Czego ode mnie wymagasz, Mia?- Spytał. Ciągle patrzyłam przed siebie, nie patrząc na niego.
- Niczego, już niczego. Wszystko zrozumiałam. – Odpowiedziałam powstrzymując łzy w oczach. Pragnęłam tylko twojej miłości. Zapewniania, bezpieczeństwa i pewności, że gdy ktoś wymierzy we mnie z broni, ty będziesz osobą, która mnie uratuje. Zrozumiałam, że zbyt wiele wymagam.
- Przepraszam. – Powiedział to tak cicho, że ledwo, co usłyszałam. Przeniosłam wzrok, pierwszy raz patrząc w jego oczy. Co on powiedział?- Nie przepraszam za to, że zabiłem Toma, z którym planowałaś moją śmierć. – Powiedział, na co spuściłam wzrok, znowu patrząc przed siebie. – Nie przepraszam za to, że zostawiłem cię na deszczu, bo na to zasługiwałaś.  Przepraszam za to, że musiałaś trafić na skurwysyna, który nie umie cię pokochać.
Wstał i wyszedł więcej już nie mówiąc. Nie musiał już nic mówić. Jednak jego przeprosiny nie dały mi tego, co oczekiwałam poczuć, gdy je usłyszę. Przeprasza mnie za to, że nie umie mnie pokochać.  Nie kocha mnie. Nie pokocha mnie. Powinnam to wiedzieć bardzo dobrze i wiem, ale za każdym razem, gdy to słyszę, boli coraz bardziej.

Siedziałam przed telewizorem z chęcią zagłębienia się w jakimś beznadziejnym filmie, który odciągnie mnie od tego kretyna, który nadal mnie ignoruje.
Ma rację, popełnił dla siebie największą zbrodnie. – Przeprosił mnie.
W ten sposób miałam pewność, że resztę dnia spędzę w ciszy. Bez jego wyznań i obecności. Wybaczcie, zapomniałam o Nathanie, który próbuje mnie przekonać, że nadal jest po mojej stronie. Oczywiście, gdy widzi Stylesa odskakuję ode mnie jak poparzony, dławiąc się swoim strachem.
Nie zwracałam na niego uwagi. Przyzwyczaiłam się, że większość ludzi, których znam są jebanymi śmieciami, którym się nie ufa. Karcę samą siebie, że tak szybko zdążyłam mu się dać przekonać.

Nadal trwają akcje ratunkowe. Strażnicy próbują wydostać z płonącego więzienia osoby, które przeżyły wybuch.

Zatrzymałam się na wiadomościach słysząc te słowa. Zmarszczyłam brwi uważnie śledząc ekran by niczego nie przegapić. Właśnie pokazywali całą akcję ratunkową. Co chwile z płonącego więzienia wychodzili strażnicy z osobami na rękach.
Zamarłam w bezruchu, uświadamiają sobie ważną rzecz. Szybko wstałam z fotela jak oszalała wbiegając na górę po schodach. Bez pukania weszłam do pokoju Stylesa, który stał do mnie plecami dziwnie rozglądając się po całym pomieszczeniu. Zmarszczyłam brwi zastanawiając się czy na pewno z nim wszystko dzisiaj w porządku.
- To twoja sprawka?- Spytał. Co kurwa? Dopiero teraz rozejrzałam się i przypomniałam sobie, jaki tu bałagan zostawiłam.
- Zamknąłeś mnie w pokoju. – Obroniłam się wzruszając ramionami. Odwrócił się do mnie z nieodgadnionym wyrazem twarzy.
- I dlatego rozjebałaś mi pokój?- Spytał, a raczej stwierdził z wielkim spokojem. Teraz powinnam się bać.
- Trzeba było mnie nie zamykać. – Warknęłam zakładając ręce na piersi. Bez słowa podszedł do mnie.
- To teraz będziesz miała czas to naprawić. – Dodał, po czym mnie wyminął. Nim zrozumiałam, co kurwa do mnie powiedział, zatrzasnął drzwi i zamknął je na klucz.
- Nie wkurwiaj mnie Styles! – Krzyknęłam waląc pięściami w drzwi.
- Nie wyjdziesz z stąd, dopóki tego nie posprzątasz. – Odkrzyknął i usłyszałam coraz cisze jego kroki. Dureń sobie poszedł.
Westchnęłam odwracając się w stronę pokoju. Zagryzłam wargę patrząc na wszystkie rzeczy na podłodze. Osunęłam się po drzwiach, gotowa pogodzić się z losem, że tutaj umrę.
Nagle wpadłam na piękny pomysł. Wstałam i podeszłam do okna otwierając go na rozcież. Chłodny wiatr owinął moje ciało, sama do siebie uśmiechnęła się z mojego pomysłu.  Z wielkim zapałem nachyliłam się biorąc do ręki masę porzucanych kartek, podeszłam do okna wywalając ich na spokojny lot. Wolność.  Zrobiłam tak z resztą rzeczy, nie zostawiając niczego na podłodze. Ani na półkach. Ani na łóżku. Sama proszę się o śmierć.
- HARRY! – Krzyknęłam opierając się czołem o drzwi. Nic. – HARRY KOCHANIE! – Nic. – SKURWIELU CHODŹ TU! – Za chwile usłyszałam kroki, które stawały się coraz głośniejsze. Odsunęłam się od drzwi w momencie, gdy zaczął przekręcać klucz. Za chwilę stał już w drzwiach z wielkim uśmieszkiem. Zobaczymy jak długo.
- Posprzątałaś kochanie?- Spytał wchodząc w głąb pokoju. Zmarszczył brwi, aż wreszcie spojrzał na mnie- Gdzie są te wszystkie rzeczy?
- I to jest bardzo ciekawe. Słyszałeś o tym, że jak Ty czegoś chcesz to musisz się sam o to starać? Chciałeś te wszystkie rzeczy mieć poukładane, ale już nie chciałeś tego zrobić, więc mnie do tego zmusiłeś. Natomiast ja chciałam je schować i to zrobiłam. Teraz zgaduję, że musisz je znaleźć skoro chcesz je odzyskać. A morał tej bajki jest taki, że NIE JESTEM TWOJĄ PIEPRZONĄ SŁUŻĄCĄ! – Krzyknęłam i dumna z siebie wyszłam z pokoju.  Już szykowałam dla siebie miejscówkę w środku piekła, które teraz mi za to urządzi, ale jego wciekłość jest moim życiowym spełnieniem.
- Ja natomiast zgaduję, że powinnaś uciekać. – Usłyszałam zza plecami. Odwróciłam się przy samych schodach. Nadal nie ruszył się z miejsca. Był zły, ale jego oczy też igrały rozbawieniem. Bo już wiedział, że finał jak zwykle on wygra.
- A ja zgaduję, że nie masz swoich rzeczy. Oj ojojoj!- Zrobiłam minę smutnego szczeniaka i zeszłam spokojnie po schodach. I tak nie miałam gdzie uciekać.
Na korytarzu spotkałam Nathana, który rozbawiony wchodził do środka domu. Gdy tylko go zobaczyłam, mój ponury nastrój wrócił.
- Mia… poczekaj. – Złapał mnie za nadgarstek, gdy chciałam przejść do salonu.
- Czego?- Warknęłam wyrywając rękę z jego uścisku.
-Naprawdę jestem z Tobą, jednak muszę udawać przed nim jego przyjaciele. – Szepnął patrząc na mnie błagalnym spojrzeniem.
-Jeśli chcesz bym Ci uwierzyła, najpierw musisz to udowodnić.
Chciał już coś powiedzieć, lecz Harry zaczął schodzić po schodach.
- Stary nie wiedziałem, że się wyprowadzasz.- Zaczął Nat, patrząc rozbawiony na Stylesa, jakby naszej rozmowy przed chwilą nie było.
- Co ty pierdolisz?- Zmarszczył czoło, a ja ledwo się powstrzymałam przed śmiechem.
- Wszystkie twoje rzeczy leżą przed domem na chodniku. – Wyjaśnił. Od razu poczułam przeszywając spojrzenie bruneta.
- Wyrzuciłaś moje rzeczy przez okno?- Spytał.
- Nie. – Odparłam szybko. Posłał mi swoje groźne spojrzenie, po czym wyszedł przed mieszkanie.
- Przecież widzę. – Krzyknął wchodząc cały napięty do środka.
- Gdybym powiedziała ‘ tak ‘ to byłaby podpowiedź, a tak to samo odgadłeś zagadkę. Brawo! Wygrałeś cukiereczka. – Odpowiedziałam rozbawiona. Wiem, że jest wkurwiony, ale za chuja nie potrafię się powstrzymać.
- Nathan zabierz ją z stąd, bo ją dzisiaj rozpierdolę. – Warknął.
- A nie przeprosisz?- Spytałam zbyt szybko. Nie przemyślałam tego.
Dolewam pieprzoną oliwę do ognia.
- Zamknij. Się. Mia! – Warknął na granicy wściekłości. Nie zamierzałam. Doszłam do swojego punktu.
- A może mnie spalisz żywcem jak całe więzienie?- Prowokowałam go dalej. Zrozumiałam to, gdy tylko usłyszałam o tym, co się stało. Pozwolił się aresztować by móc zabić setki osób. Nie oszukujmy się, jak bardzo głupia jestem, że uwierzyłam, że ten człowiek może mieć serce?
Podszedł do mnie szybkim krokiem. Czułam jego miętowy oddech na twarzy. Nie bałam się. Wytrwale patrzyłam w jego ciemne tęczówki. Na jego ustach pojawił się cwany uśmieszek.
- Nie mam więcej bomb kochanie. – Szepnął i mnie wyminął wchodząc do salonu. – Radze pozbierać Ci moje rzeczy zanim deszcz je zmoczy. Bo chyba nie chcesz by twoja rodzina poczuła się bezradna i bezdomna? Zapewne w moim rzeczach, które tu zostały znajdę jeszcze jedną ‘ tik- tak bum’. A wtedy będziesz miała zagadkę, w którym miejscu ją podłożyłem. – Dodał już stojąc za mną.
-Witajcie mordy. – Do środka wparowała uśmiechnięta Janet. – Pomyślałam kochanie, że potrzebujesz wsparcia skoro zamknął cię tu ten dureń. – Podniosła ręce do góry z siatkami pełnymi alkoholi.
Idiotka! Uwierzyłam, że wygram tą grę.


Od autorki:

Witajcie kochani:*
Nie miejcie do mnie pretensji, bo ja sama już nie wiem kiedy dodaje rozdziały. Raz mam czas by pisać, raz nie. Jak to jest w życiu, wszystko jest ciekawsze od nauki - dlatego wpadłam wir pisania rozdziałów. no więc, miło, że jutro mam egzamin:)
Ale raz się żyję, a później się przez to opije :)
Pokazałam wam miłe chwile naszej dwójki? Więcej, nie umiem ;c
Chciałam już zawieszać tego bloga, ale nagle mnie oświeciło i zachciało się mi się pisać, więc kiedy mnie znowu oświeci,- bedzie rozdział ;d
Nie pytajcie kiedy - nie wiem .

i ważna sprawa. 

25 KOMENTARZY = NOWY ROZDZIAŁ!

kocham was,całusy :*


Przepraszam, ale jebie mi się cały blogger. Zmieniają się same ustawienia, a ja nie mogę nic z tym zrobić! 

26 komentarzy:

  1. Cuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuudowny rozdział :D
    Najlepszy moment to ten kiedy Mia się z nim tak droczyła
    hahahahahha no nic dodać nic ująć :D
    Dzisiaj coś nie mam weny na pisanie komentarza mam nadzieje,ze Cię tym nie zasmucę,ale pewnie nadrobię kolejnym :D
    Buziaki
    @hazzmylover

    OdpowiedzUsuń
  2. Serio, mam ochotę wejść jakoś do tego opowiadania i przywalić Mii i Harrry'emu. Co za idioci, naprawdę. Jak mogą się tak zachowywać? Powinni być razem, podbijać świat i pierdolić się na każdym zakręcie. To byłoby świetne życie, naprawdę! Chcę tego, bo oni muszą naprawdę być razem, nie ma innej opcji. Ola, proszę Cię, nie męcz mnie już dłużej, bo nie dam rady. Za dużo tego czekania, no!
    Ha! Mia, mój mistrz! Wywaliłaś jego rzeczy? Dostajesz odznakę do Izy, a to bardzo, bardzo rzadkie. Dobra, jeszcze nikomu jej nie dałam, ale od dziś będę, zobaczysz! Jestem rozbawiona tą sceną i ich dziecinnym zachowaniem. Oboje są jak dzieci, takie z przedszkola, tylko z większymi problemami :D
    Nathan to taka podła kanalia, nie lubię go. Jest fałszywy i tyle. NO ALE PRZYSTOJNY, FAK JU NAJTAN! XD
    "Przepraszam za to, że musiałaś trafić na skurwysyna, który nie umie cię pokochać." - NO KURWA, JA PIERDOLE, HARRY CZY TY NAPRAWDĘ NA MÓZG PADŁEŚ? NO TRZYMAJCIE MNIE, BO KREW MNIE ZALEJE! ILE TY MASZ LAT? 5? BOŻE, SERIO? NIC LEPSZEGO NIE UMIESZ WYMYŚLIĆ, TYLKO Z TAKIMI TEKSTAMI WYLATUJESZ? WIESZ JAK ONA SIĘ POCZUŁA? DUPKU, WIEM ŻE JĄ KOCHASZ WIĘC OSZCZĘDŹ SOBIE TYCH BAJECZEK I WEŹ SIĘ W KOŃCU W GARŚĆ. LICZĘ NA SEKS W NASTĘPNYM ROZDZIALE, AMEN!
    A tak ogólnie, to cudowny rozdział mistrzu! Jesteś perfekcyjna!
    Pozdrawiam i życzę weny xxx
    PS ROZJEBIESZ ICH JUTRO <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Genialne! I wywaliła jego rzeczy przez okno! I ta jej zagadka, hahahahah!
    Nie mogę doczekać się następnego! <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Kochanie jak zawiesisz bloga to Ci nakopię do Twojej zgrabnej dupy :*
    nie wiem już co myśleć o Harrym i Mii. najlepiej nie będę o nich myśleć i sie sprawa rozwiąrze.
    czekam wytrwale na kolejne rozdziały
    powodzenia An

    OdpowiedzUsuń
  5. wspaniały rozdział czekam na następny <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny rodział. Życzę powodzenia na egzaminie.

    OdpowiedzUsuń
  7. Genialny rozdział :-) :-)

    OdpowiedzUsuń
  8. Loofffffkiiii boooooskie ;***

    OdpowiedzUsuń
  9. Super rozdział!! xD Mia jest świetna <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Super . Słodki na swój dziwny sposób . W sumie to było nawet śmieszne . Polać Mii za dobre pomysły . A Hazza podpalił więzienie . Serio . ? Pojebało go do reszty . ?

    OdpowiedzUsuń
  11. Szczerze mówiąc, jest to pierwszy blog z serii "obydwoje jesteśmy groźni", który przypadł mi do gustu :)

    http://fifty-shades-of-harry-styles.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. super,super,super rozdział

    OdpowiedzUsuń
  13. Ten blog jest najlepszy jaki czytałam. Z niecierpliwością czekam na każdy nowy rozdział. Cieszę się że go nie zawiesiłaś! Rozdział genialny. Czekam na next !
    Nati

    OdpowiedzUsuń
  14. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  15. świetny, po porostu nego . Kocham twoje opowiadanie - Miyka

    OdpowiedzUsuń
  16. Uwielbiam twoje opowiadania. Tylko dlaczego ten debil: Harry powiedział, że nie nie umie jej pokochać. Musi ją pokochać. Idiota! Możliwe, że już ją kocha. Czekam na kolejny <3
    Zapraszam do mnie: http://its-nothing-princess.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  17. Uwielbiam mam nadzieje ze w końcu Harry stwierdzi ze może ja pokac i to się stanie :D

    OdpowiedzUsuń
  18. Świetna notka :D

    OdpowiedzUsuń
  19. Zajedwabisty rozdział. Gdy go czytałam przeżywałam swoje osobiste de ja vu ;) fajne sceny z wyrzucaniem rzeczy przez okno, to było bezbłędne :-)

    OdpowiedzUsuń
  20. Niesamowty. Napusałabym więcej ale wcześniej czytałam te rozdziały na tel i tylko tyle moge z siebie wyduść po nich

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy