Jedna
sekunda. Jedna minuta. Wydaje się tak mało, jakby w tym czasie nie mogło wiele
się stać. Często jedna sekunda czy jedna minuta decyduje o wszystkim. Zły ruch,
którego nie umiemy przewidzieć łamie wszystko na pół i nie jesteśmy w stanie
tego powstrzymać. Zastanawiamy się gdzie
zgubiliśmy tą sekundę i czasami ona wystarczy żeby wszystko zniszczyć, a
potrzeba lat by odbudować. Tylko, że czasami coś się kończy na zawsze.
W jednej
sekundzie odwróciłam się gotowa do ucieczki. Dobiegłam do drzwi szarpiąc się z
klamką, która pod naciskiem ustąpiła. Przyśpieszyłam kroku słysząc za sobą
ciężki kroki. Wiedziałam, że to tylko sekundy za nim mnie dogoni, moje cholerne
ciało już dawało znaki zmęczenia, nawet jeśli nie przebiegłam metra. Przebiegłam
przez bramę zaciskając ręce na metalu, odwróciłam się zdyszana szybko ją za
sobą zamykając, przed samą sylwetką Stylesa. Musiałam zyskać choć trochę.
- Mia do
kurwy nędzy lepiej się zatrzymaj! – słyszałam jego krzyk za sobą. Był tuż za
mną, a czułam, że zaraz wypluje swoje płuca. Nie mogłam złapać powietrza,
dusiłam się, a czarne plami pojawiały się mi się przed oczami. Próbowałam
pozbyć się ich mrugając, ale jedyny skutek tego to było rozmazywanie
widoczności. Moje powieki stawały się coraz cięższe, nogi uginały się pode mną
i czułam jak upadam. Ostatnie czego jestem jeszcze świadoma to jego słowa.
- Mam cię.
****
Otworzyłam
ciężkie powieki rozglądając się dokoła. Usiadłam gwałtownie przypominając sobie
dlaczego zemdlałam. Dokładanie skanowałam wzrokiem całe ciemne pomieszczenie.
Byłam w sypialni Stylesa.
Dłońmi przetarłam
twarz zgarniając wszystkie włosy do tyłu. Strasznie mnie głowa bolała, a fakt,
że jestem w tym przeklętym domu nie poprawia mi samopoczucia. Wolałabym się nie
budzić. Zamarłam w miejscu przypominając sobie dlaczego próbowałam uciekać co
doprowadziło do mojego zemdlenia.
Telefon.
Tom.
- Kurwa! –
krzyknęłam szybko wstając z łóżka. Biegnąc do drzwi zignorowałam zawroty głowy.
Ciągnęłam za klamkę, ale do cholery nie ustępowała.
- Otwieraj
te pieprzone drzwi Styles!- krzyknęłam waląc pięściami w drzwi. Nie usłyszałam
żadnego śmiechu ani głosu to znaczy, że tego dupka mnie.
- Kurwa! –
warknęłam odwracając się w stronę pokoju. Gorączkowo rozglądałam się szukając
czegoś przydatnego. Okno odpada, jesteśmy na drugim piętrze. Zaczęłam szperać po wszystkich szafkach
szukając zapasowego klucza. Wszystko wyrzucałam z nich na podłogę coraz
bardziej wściekła. Ciężko oddychając patrzyłam na rzeczy porozrzucane na
podłodze. Jak to kurwa nie ma klucza?! Sfrustrowana zaczęłam kopać wszystko po
drodze idąc do łazienki. Otworzyłam drzwi i weszłam do środka wściekła krzycząc
i rzucając wszystko z półek. Wariowałam! To wszystko moja pieprzona wina. Moja
pieprzona wina. Cholera wie co ten dupek wymyślił. Zatrzymałam się w miejscu słysząc dźwięk odbijanego się metalu o płytki.
Upadłam na kolanach odgarniając na boki wszystkie rzeczy. Uśmiechnęłam się sama
do siebie widząc na podłodze klucz. Złapałam go w rękę i podbiegłam do drzwi o
mało co nie zabijając się o wszystkie śmieci. Odetchnęłam z ulgą gdy klucz
pasował i mogłam spokojnie wyjść. Nie mogłam nazwać tego spokojem. Jak oszalała
zaczęłam zbiegać z schodu prosto wpadając na drzwi wejściowe. Miałam szczęście,
że palant ten sam klucz ma do wszystkich
drzwi. Wybiegłam na dwór i zaczęłam biec w stronę posterunku. Samochodu tego
dupka nie było i zostawił bramę otwartą myśląc, że jestem za głupia by uciec.
****
- Gdzie jest
Tom?- krzyknęłam wbiegając na posterunek cała zdyszana. Jak czynienie dobra może być tak kurwa męczące?!
- U siebie w
pokoju. – usłyszałam od dziwnej brunetki, która patrzyła na mnie jak na
bandytę. Yep, zgadłaś dziewczynko.
Za dobrze,
zbyt za dobrze znając to miejsce szybkim krokiem zaczęłam iść w stronę jego
pokoju spokojniejsza, że jego tyłek siedzi bezpieczny na miejscu. Niech się lepiej modli, żeby nigdy już na
swoje drodze się nie spotkał Stylesa.
Bez pukania
weszłam do środka gdzie siedziała blondynka, która obiecała, że Harry Styles
już więcej nikogo nie zabije. Trzeba uważać
co się obiecuje.
- Powiedz
mi, że Tom gdzieś tu ogrzewa swój śmierdzący tyłek?- zaczęłam opierając się o
framugę drzwi. Potrzebuje złapać powietrza.
- Nie. –
zaczęła marszcząc czoło. Wyprostowałam się. – Jakąś godzinę temu odebrał telefon, a
później wybiegł bez słowa. Czemu pytasz? – jedno wielkie kurwa. – Mia dlaczego
jesteś taka przerażona?
Mówiła
dalej, ale nie miałam czasu jej słuchać, wycofałam się z pomieszczenia i
zaczęłam przepychać do wyjścia.
- Mia co się
dzieje?- słyszałam krzyki.
- Styles! –
odkrzyknęłam nie odwracając się. Zdecydowanie potrzebowałam wsparcia, jeśli
jeszcze mamy kogo ratować. Złapałam taksówkę i podałam mu adres gliny. Co
chwilę pośpieszałam kierowcę zapewniając go, że nie zapłaci pieprzonego
mandatu, bo jedziemy ratować glinę, i jeśli ruszy tym starowiecznym samochodem
to dostanie pieprzony medal.
Za niecałe
piętnaście minut byliśmy pod jego domem, cudem unikając czterystu wypadków,
koleś ten medal za bardzo wziął do siebie. Wysiadłam, raczej wybiegłam z
samochodu biegnąc do domu po drodze mijając samochód Harrego. Założę, że na
kawkę to nie przyjechał.
Wbiegłam do
środka orientując się, że nie mam przy sobie żadnej broni. Skarciłam się za to,
że nie zajebałam Stylesowi z domu. Przestając myśleć o tym gorączkowo zaczęłam
rozglądać się po parterze, żadnego śladu. Wbiegłam po schodach i zaczęłam
kierować się w stronę uchylonych drzwi. Otworzyłam jej na rozcież i ujrzałam
przed sobą sylwetkę Harrego, który stał do mnie odwrócony, ale dobrze wiedział,
że jak skończona idiotka przybiegłam z ratunkiem potwierdzając wszystko w jego
głowie, że miałam coś z glinami wspólnego. Nikt nie powiedział, że dobre
uczynki musze być zawszę rozsądne. Przełknęłam głośną ślinę i rozejrzałam się.
Na podłodze leżał Tom, a wokół niego kałuża krwi. Spuściłam głowę wypuszczając
powietrze. Przymknęłam powieki słysząc z dala odgłosy syren policyjnych.
Dobre
uczynki czy dobre chęci nie zawsze muszą prowadzić do szczęścia. Nie zawsze
zmieniają wszystko na lepsze. Czasami dobre chęci mogą doprowadzić do
śmierci. Starasz się próbować naprawić
wszystko co złe zrobiłaś. Chcesz wszystkie okropne kłamstwa zataić dobrymi uczynkami. Chcesz naprawić siebie i tylko uświadamiasz sobie, że diabeł nigdy
nie stanie się aniołem. Bo przeszłość nigdy nie zniknie będzie deptać Ci po
piętach i na każdym kroku uświadamiać, że byłeś złym człowiekiem. Że kilka
uczynionych dóbr nie przeważy nad tym złymi. Na zawsze będziemy mieć w sobie te
demony. Można je uśpić, można je ignorować, ale nigdy zabić. I nie wiemy, nie
znamy dnia, godziny kiedy uśpione demony się obudzą. Diabeł zawsze zostanie diabłem. Nigdy nie
zostanie aniołem.
- Ostatnie
jego słowa. Wole być żałosnym gliną niż mordercą, który
nie ma i nie będzie miał nikogo. A oboje wiemy, że nawet jej nie masz. Na
każdym kroku planuje jak Cię zabić. I wiesz co, wierze w tą dziewczynę. Nie
zawaha się pociągnąć z spust. – usłyszałam jego głos.
****
Pieprzony
świat. Cholernie popieprzony świat i jeszcze bardziej Ci przeklęci ludzie. Każdy człowiek reaguję ucieczką, ale nie
psychopaci. Nie Styles. Staliśmy tam w ciszy dopóki nie dojechała policja.
Pozwolił im zapakować swoje tłuste tyłki
do domu i go zaaresztować. Zwątpiłam w naszej jednostki policyjne, które
aż się zatrzymali gdy go zobaczyli.
Stanęli za mną wryci i nie wiedzieli co robić. Może czekali aż ich
wystrzela, ależ oczywiście Harry spokojnie kazał im się aresztować. Zakuli go w
kajdanki i wyprowadzili z domu. Mijając mnie szepnął Mam cię , a jego wzrok
wyrażał tylko jedno. Mroczność. Cokolwiek on wymyślił, cokolwiek planuję mnie to przeraża.
Siedziałam w
pokoju przesłuchań. Postawiono mi szczegółowy warunek. Jeśli nie zaznam całej
prawdy wsadzą mnie do więzienia. Zapomnieli małego szczegółu, że to jest dla
mnie najlepsza wiadomość.
Do pokoju
weszła niska brunetka w mundurze. Usiadła naprzeciwko mnie wiercąc mnie srogim
spojrzeniem. Odwzajemniłam spojrzenie po czym wybuchłam śmiechem.
- Jesteś
nowa, prawda?- spytałam śmiejąc się.
- Tak.
Dlaczego o to pytasz?- spytała oziębłym głosem. Strach się bać.
- Tylko
zastanawiałam się z jakiego powodu wzięłaś tą sprawę. Wstawiałam na to, że
jesteś idiotką. A to zaskoczenie, nie myliłam się.
- Za
obrażenia mnie będą postawione Ci zarzuty. – ostrzegła mnie dalej nie
zmieniając swojego spojrzenia.
-
Zapomniałam, że szczerość w naszym kraju jest karalna. Ale jestem gotowa
wyjaśnić Ci wszelkie powody która mnie skłaniają do tego myślenia. – nie
odpowiedziała, więc uznałam to za tak. –
Nie masz pojęcia kim jest Harry Styles, prawda? Dałaś się wrobić tym tchórzą,
którzy chcą chronić swoje tyłki, więc dali tą sprawę nowej nieustraszonej
nieświadomej idiotce..
- To jest
nieprawda. – przerwała mi.
- Pracujesz
z kimś nad tą sprawą?- spytałam podnosząc brew.
- Nie. –
odpowiedziała na co się zaśmiałam. – Ale tylko dlatego, że jestem na tyle
dobra, że sobie sama poradzę z bandytą.
-
Oczywiście. Nie będę śmiała ruszać twoich ambicji. Mam tylko nadzieje, że Ci
powiedzieli, że każdy kto bierze się za sprawę
tego bandyty nie żyje.
- Straszysz
mnie?- spytała podnosząc brew.
- Jakbym
śmiała. Przeszłam na nowy etap mojego życia. Staram się robić dobre uczynki.
- Wybacz,
ale twoja wiedza w dobrych uczynkach nie jest zbyt wysoka, skoro uważasz
zastraszanie dobrym uczynkiem.
- Przyznaje.
Jestem w tym nowa.
- Dobrym
uczynkiem będzie odpowiedź na moje pytania, co pozwoli uniknąć ci kary.
- Kusisz
karą, ale dobro wymaga poświęceń. Więc, śmiało. Próbuj szczęścia.
- Kim dla
Ciebie jest Harry Styles? – zaczęła.
- Nicością.
– odpowiedziałam w wielkim skrócie. – Delikatnie mówiąc.
- Nicością?-
spytała marszcząc czoło.
- Nicość cię
pochłania. Nie pozwala Ci dostrzec żadnego dobra. Żadnego Światła. Niszczy
każdy ratunek. Jesteś ty w nieościści i śmierć.
- Chcesz
powiedzieć, że Harry Styles jest dla Ciebie nicością? Niszczy Cię i chce Cię
zabić?
- Wiesz co
się dzieje gdy znajdziesz się w zasięgu nicości?- spytałam, na co zaprzeczyła.
– Zaczynasz walkę o życie. A na koniec walki gdy jesteś pozbawiona nadziei,
wiary i sił zaczynasz coś rozumieć. W nicości nie ma szans na przeżycie. A
śmierć nie będzie twoim ukojeniem. Ona będzie bolesna, będzie gorszym piekłem
niż to, które przeżyłaś. Uważam, że jestem na końcu nicości, a na początku
prawdziwego piekła.
Drzwi
otworzyły się na rozcież przerywając nam miłą rozmowę. Spojrzałam przez ramię
spodziewając się wszystkiego, ale nie tego.
Styles stał w drzwiach z wycelowaną bronią w brunetkę, która już ze
strachu srała w gacie. Chyba tak naprawdę poznała swojego bandytę.
- Mia masz
sekundę by grzecznie wstać i pójść ze mną, za nim zabiję tą piękność. – zaczął
powoli fałszywie się uśmiechając.
- Jestem
coraz lepsza w dobrych uczynkach, kilka dni temu bym nie wstała. – szepnęła do
niej podnosząc się. Posłała mi przerażone spojrzenie. Podeszłam powoli do niego
łapiąc jego pusty wzrok. Przepuścił mnie w drzwiach i zamykając drzwi pożegnał
się z brunetką ostrzegając przed kolejnym spotkaniem.
- Co do
cholery robisz?- szepnęłam gdy zaczął mnie ciągnąc za ramie. Rozglądałam się
zdziwiona gdy cała armia idiotów właśnie biegła w jakiś kierunek, nie mając
pojęcia, że wariat ucieka. Muszą mieć jakiś alarm.
- Ratuje cię
kochanie. – odpowiedział z taką fałszywością. Wolałam zostać tutaj.
- Komuś
zachciało się być pieprzonym Romeo.- powiedziałam raczej do siebie samej, ale
wiedziałam, że to usłyszał.
- Jedyną
osobą, która może cię ukarać za to co zrobiłaś, jestem ja. – odpowiedział
posyłając mi szeroki uśmiech gdy wychodziliśmy na pusty parking.
Witaj Mia w
piekle.
Wepchnął
mnie na tył samochód sam wchodząc za mną. Spojrzałam na miejsce kierowcy widząc
blond włosy.
- Nathan?
Od autorki:
Witam:*
Chciałam tylko powiedzieć, że zdaje sobie sprawę z tego jakie to nie sprawiedliwe, że dodaje dzisiaj rozdział na tym blogu, a drugi olewam. A właśnie, że tak nie jest.
W moim życiu teraz dzieje się wiele. Za wiele, żebym mogła znaleźć czas i spokojnie usiąść przy komputerze i pisać rozdziały. Nie mam tego czasu. Za pieprzone 11 dni mam egzaminy zawodowe i są one w najgorszym momencie jaki mógł się mi przytrafić i dlatego jestem w cholernej czarnej dupie.
Ten rozdział miałam napisany wcześniej dlatego dzisiaj go dodaje, na drugiego bloga mam połowę rozdziału, ale nawet brakuje kilka minut by go dopisać.
Ta czarna dziura w mojej głowie zwaną pustką, mnie przeraża bo te egzaminy to moja przyszłość. Więc proszę o cierpliwość i bez pytań kiedy następny rozdział. Wiem, że zawalam te blogi, ale nie tylko to. Wszystko naprawie tutaj gdy będę po egzaminach ( jak je przeżyje ) , bez stresu i myśli, że jak sobie nie wbije niczego do tego pustego łba to będę dopiero w czarnej dupie.
Dziękuje za przeczytanie moich narzekań, i przepraszam, że musieliście je czytać.
Liczę na wasze opinie , niech chociaż one będą jasnym pięknym promykiem w moim życiu.
Do zobaczenia po egzaminach :*
Trzymajcie kciuki żebym po nich nie musiała się rzucać z mostu.
Kocham was :*
Zadziwiasz kobieto,zadziwiasz.
OdpowiedzUsuńPo przeczytaniu jednego rozdziału próbuję wymyślić sobie ciąg dalszy i kiedy myślę,że będzie to coś przewidywalnego ty zaskakujesz czymś zupełnie odmiennym,kocham to♥ Rozdział jest cudowny i warto czekać na takie cuda♥
Dasz radę z tymi egzaminami, nie stresuj się, JESTEŚ NAJLEPSZA!
Trzymam kciuki za Ciebie ♥
Buziaki @hazzmylover
Genialny *______*
OdpowiedzUsuńOpowiadania jest genialne czekam na następny rozdział jestem ciekawa jaką karę wymyśli Harry♡
OdpowiedzUsuńOni muszą być razem!Przez ciebie się uzależniłam i się zabiję jak oni nie będą razem!
OdpowiedzUsuńJezu ale to cudowne <3 Takie inne od wszystkich i dla tego najlepsze ;*
OdpowiedzUsuńTez mam egzaminy zawodowe ;/ powodzenia życzę :) a rozdział świetny uwielbiam twój styl pisania :))
OdpowiedzUsuńGenialny !!! <3
OdpowiedzUsuńOla, Kochanie, Mistrzu, dobrze wiesz, że jesteś moim góru, moim bogiem i wzorem. Moja inspiracja, normalnie. Ten rozdział jest piękny chociaż smutny i nie ma w nim miłości, którą chciałabym widzieć. Tak bardzo chciałabym zobaczyć miłość Harry'ego i Mii, a do tej pory widziałam ich toksyczną relację, głupie postępowanie Stylesa i naiwiną miłość Mii. Chcę zobaczyć ich miłość! Chcę żeby w końcu ją przytulił, pocałował, a może i nawet niech razem zapalą papierosa, wypiją wódkę i porozmawiają o beznadziejnym życiu. Ale tak cholernie chcę zobaczyć ich na innej ścieżce niż ta. Niech w końcu staną się ludźmi!
OdpowiedzUsuńSzkoda mi Toma, kurde facet był fajny i taki uparty, ale i odważny, nikt nie może temu zaprzeczyć.
"Wole być żałosnym gliną niż mordercą, który nie ma i nie będzie miał nikogo. A oboje wiemy, że nawet jej nie masz. Na każdym kroku planuje jak Cię zabić. I wiesz co, wierze w tą dziewczynę. Nie zawaha się pociągnąć z spust. – usłyszałam jego głos." - Tom naprawdę wierzył, że Mia zabije Stylesa i myślę, że Harry też uwierzyć w jego słowa. Może teraz będzie się trochę jej obawiał? No bo, może przyzwyczaił się, że ona go bezgranicznie kocha i oddałaby za niego życie? Coś czuję, że Styles także ją lubi, tylko tego nie okazuje plus zachował się jak świnia, pozwalając jej moknąć na deszczu. NO KURWA WCIĄŻ NIE MOGĘ TEGO PRZEBOLEĆ, JESTEM NA CIEBIE KURWA WŚCIEKŁA, STYLES. PRZEGINASZ PAŁĘ PALANCIE JEDEN, WEŹ SIĘ DO ROBOTY I WALCZ O NIĄ, BO PRZYSIĘGAM, ŻE TAM WPADNĘ I UTNĘ CI JAJA, TY PRZEBRZYDŁA (RODZICE MI MÓWILI "NIE KŁAM, IZA" I CHUJ KŁAMIĘ. WYBACZ, HAZZ, JESTEŚ PIĘKNY, PRZYSTOJNY, ALE NIE POWIEM TEGO) ŚWINKO, KURDE, NO.
Strasznie rozbawiła mnie nowa pani policjantka, która postanowiła zagrać w grę z Harrym. To kiedy następny pogrzeb?
No, ale przynajmniej Styles ruszył dupę i wyciągnął ją :D To rozumiem!
"Jedyną osobą, która może cię ukarać za to co zrobiłaś, jestem ja." - MAM NADZIEJĘ, ŻE W ŁÓŻKU, HAZZUŚ! TAK JAK CIĘ UCZYŁAM! ;)) HAAHAHHA!
Kocham ten rozdział, jest cudowny, mistrzu! Pamiętaj o tym i wierzę w Ciebie, dasz radę! :)
Pozdrawiam i życzę weny xx
Misia nic nie zawalasz, bo gdybyś przestała prowadzić te blogi to dopiero mogłabyś powiedzieć, że zawaliłaś. Spokojnie, "wdech, wydech, wdech, wydech"(pwtórz nieskończoną ilość razy) dasz radę, bo kto da radę jak nie Ty?
OdpowiedzUsuńmy tu poczekamy (prawda?) ile będzie trzeba, bo warto na to czekać
powodzenia An
Piękny... Życzę weny i powodzenia na egzaminach. :)
OdpowiedzUsuńIdealny rozdział, mam nadzieje że Mia i Harry będą razem i wszystko bedzie ok. Są dla siebie stworzeni, idealnie piszesz i jestes cudowna!
OdpowiedzUsuńKocham to!
Powodzonka <3 Kocham <3
OdpowiedzUsuńniesamowity rozdział
OdpowiedzUsuńŚwietny blog, świetne opowiadanie <3 pisz dalej ;*
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział jak zawsze ;)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział jak zawsze ;)
OdpowiedzUsuńZostałaś nominowana do LBA :D
OdpowiedzUsuńWięcej informacji tutaj ----> http://somebody-to-looove.blogspot.com
hihihi ;***
Wspaniały
OdpowiedzUsuńO. K.