Jechałam ciemnymi uliczkami ze zmrużonymi oczami kręcą się
samochodem od dobrych piętnastu minut szukając tego jedynego mieszkania. Wkurwiona wjeżdżając w żwirową ścieżkę
prowadzącą do ciemnego lasu myślałam, że przegapiłam ten cholery dom, lecz
zobaczyłam niewielki budynek stojący w oddali.
Zatrzymałam się szybko wyłączając światła. Wyszłam po cichu starając się
o ciszę, otworzyłam bagażnik wyjmując moje małe cudo.Dzięki przygotowaniu bez
problemu zapasowym kluczem do wszystkich pomieszczeń weszłam do środka gdzie
panowała ciemność. Znalazłam drzwi prowadzące
do pokoju z zabezpieczeniami, gdzie tylko
jeden przycisk sprawi, że nikt nie opuści tego miejsca nawet jeśli próbowałby
wszystkiego. Weszłam do środka wbijając kod. Co jak co, ale ten koleś
się zabezpieczył. Lecz na tyle kiepsko, że dzięki zaufanym ludziom znałam wszystko związane z tym domem by bez przeszkód wykonać swoje zadanie. W środku ustawiłam zamknięcie wszystkich
pomieszczeń za pięć minut, po czym wychodząc zmieniłam stary kod na nowy, żeby
nikt już nie mógł wejść do środka zmieniając moich ustawień. Przemieściłam się
do głównego pomieszczenia po cichu na środku umieszczając bombę. Do zamknięcia
całego domu zostały cztery minuty, więc
ustawiłam zegar na cztery, czym prędzej zaczęłam uciekać z tego cholernego mieszkania,
szybko wsiadając do samochodu. Zatrzymałam się w ulice
dalej czekając na wielkie bum, które zrobiło się w wielkim stylu za kilka
sekund. Płomienie unosiły się wysoko pochłaniając całe mieszkanie i wszystko co
znajdowało się obok, atakując drzewa, które wzmacniały ogień. Z uśmiechem
ruszyłam w stronę nowego mieszkania, by przed kolejną wycieczką zminimalizować
rozpoznanie.
Ludzie są głupcami. Myślą, że są w stanie zrobić wszystko.
Myślą, że wpierdalanie się w cudze życie będzie w porządku, że są w stanie
kogoś zniszczyć by sami mogli się poczuć lepszymi. Ich naiwność jest dla mnie śmieszna. Ponieważ
jeśli coś jest prawdziwe nikt tego nie zniszczy. Nie możemy tego tak po prostu
przestać czuć i poddać się pozwalając na ostateczny koniec. Głupcem jest ten kto próbuje zniszczyć miłość
nie widząc możliwości tej miłości. Głupcem jest ten kto tak bardzo dąży do
swojego celu, że nie zauważa, że jest oszukiwany. Głupca można łatwo oszukać.
Głupiec zapomina z kim ma do czynienia bo myśli, że jest lepszy. Głupiec nie
widzi, że dwie osoby, które wiedzą co to jest śmierć. Dwie osoby, które stoją
na granicy śmierci, a życia. Życia, a piekła. Dwie osoby, które przeżyją w
najgorszych momentach przepełnione swoją nienawiścią. Dwie osoby, które tylko
zginą jeśli tylko się od siebie obrócą plecami. Dwie osoby tak silne złączone
każdym negatywnym uczuciem świata i jedną dobrocią, która ich chroni nigdy nie
dadzą się pokonać jednemu człowiekowi, który myśli, że może wszystko.
Spięłam swoje włosy w niechlujnego koka przykrywając je pod
czarnym kapturem bluzy. Nie pomalowane
oczy przykryłam pod ciemnymi okularami. Do torby spakowałam wszystkie potrzebne
rzeczy wrzucając ją do samochodu rudej.
Zabierając jej kluczyki do auta zamknęłam dom na klucz i nad świtem
wyjechałam z miasta jej nowym czerwonym samochodem. Guzikiem uchyliłam szybę podpalając
papierosa. Jechałam spokojna szykując się na każdą możliwą sytuację.
Nie mogłam dłużej czekać. Po telefonie, który wykonałam
oczywiście rozłączyłam się gdy tylko usłyszałam jego głos. Chciałam być pewna,
że nie jest martwy. Musiałam to zrobić
bo chce już nowego życia, które udławi naszą przeszłość. Wiadomo, że ona będzie
czaiła się w naszych zakamarkach, ale nie jest w stanie zniszczyć tego co
zaplanowałam.
Coraz bardziej byłam nerwowa gdy dokoła już panowała coraz
większa ciemności, a po całym dniu jazdy papierosy szybko się skończyły, a
oczywiście ruda niczego nie zostawiła w swoim samochodzie. W samo południe wyłączyłam ten jebany telefon
gdy zaczął dzwonić gdy tylko rozpoznałam obcy
numer.
Nie miałam pojęcia co myśleć o telefonie mojej byłej
rodziny, ale tak naprawdę nie chciałam nawet tego robić. Jednak ciekawi mnie
powód, który sprawił, że przypomnieli sobie o swojej straconej bezwstydnej
córce, która hańbiła ich rodzinę. Wiem,
że nawet jeśli znałabym ten powód nie zrobi dla mnie żadnej różnicy. Odkąd uciekłam, a oni nie próbowali mnie
zatrzymać przestali należeć do mojego świata. Wolę umrzeć niż kiedykolwiek tam
wrócić. Oni nie istnieją dla mnie.
Przejeżdżając przez granice miasta włączyłam telefon, by
zadzwonić do tej dwójki, licząc na cud, że nie rozjebali mojego mieszkania.
- Gdzie ty kurwa jesteś?- usłyszałam na przywitanie.
- Robię
niespodziankę. – odparłam w przeciwieństwie do rudej spokojnie. – Macie nie
rozjebać mi chaty.
- Niespodziankę? Dam ci kurwa niespodziankę jak ci granata
do dupy włożę! Czy ty oszalałaś do chuja zniknęłaś rano, nie odbierasz
pieprzonych telefonów jakbyś kurwa była tłumanem i nie umiała go odebrać i
kurwa przesadziłaś w momencie gdy zajebałaś mi samochód!- warczała. Wywróciłam
oczami.
- Możesz ogarnąć swoją dupę i nie drzeć mi się do słuchawki?
- Mia ty popierdolona do końca suko, przysięgam na wszystko,
że jeśli robisz to co ja myślę, to łajzo zginiesz. Rozpierdolę Cię osobiście!
Ty głupia suko jedziesz do niego?
- Dlaczego do chuja myślisz, że jadę do niego?
- Bo Cię znam ty głupia suko.
- Myślisz, że po tym wszystkim co mi zrobił mogę tak po
prostu pojechać do niego płaszcząc się jak beznadziejna szmata by mnie
pokochał?! Nie, nie robię tego zdziro.
- W takim razie gdzie jesteś?
- Niespodzianka.
- Niespodziankę to Ci zrobię.
- Nie będziesz miała gdzie smrodzić swoim tłustym tyłkiem
jak rozjebiesz mieszkanie.
- Skąd wiesz, że Chce ci rozjebać chatę?
- Bo Cię znam ty głupia suko.
- Jednak postawię na twój pokój. Masz dbać o swój zdzirowaty
tyłek. Nara.
Wywróciłam oczami na tą głupią rozmowę i rzuciłam telefon na
siedzenie obok. Po kolejnej godzinie dojechałam do swojego celu. Zaparkowałam
na tylnym parkingu sprawdzając dokoła czy kogoś nie ma. Na szczęście było czysto, czym prędzej
wysiadłam zamykając samochód. Zakładając kaptur na głowę upewniłam się, że tak
szybko mnie nikt nie rozpozna. Przeszłam do tylnego wejścia, które było
otwarte, a w środku pomieszczenie rozświetlone, ale jednak pustki oprócz
jednego chłopaka przy stole.
- Jest zamknięte. –
warknął nawet nie podnosząc głowy. Jednak szłam prosto do niego. –
Powiedziałem, kurwa zamknięte!
- Zamknij dupę, przecież słyszałam. – warknęłam siadając na
krześle obok zdziwionego Nathana.
- Mia? – szepnął? – Co ty tutaj robisz?
- Nie mam czasu na pogaduszki. Powiedz mi gdzie jest Styles.
Sama bym go znalazła, ale nie kiedy ten popierdolony tatuś tu grasuję i może
mnie zobaczyć. – miał tu kurwa być.
Dlaczego do cholery nie ma?
- Nie możesz go szukać. – odpowiedział patrząc na mnie
niezrozumiałym wzrokiem.
- Oh, teraz zapewne mi powiesz dlaczego. Jednak nie mam
ochoty tego słuchać, więc powiedz gdzie go znajdę.
- Nie powiem Ci gdzie on jest, Mia. – odparł spokojnie. –
Czy ty nie widzisz tego co się dzieję dokoła? On traktuję Cię jak śmiecia,
ciągle się tobą bawiąc. Stworzył sobie grę by tylko Cię ranić, a ty przyjmujesz
jego każdy cios. Za każdym razem uciekasz, ale na koniec i tak wracasz. Okey,
rozumiem, że jakimś dziwacznym sposobem zależy Ci na nim, ale nie możesz być aż
tak ślepa. To był koniec gdy pozwolił Ci gnić w więzieniu. Na każdym kroku Ci
pokazuję, że mu na Tobie nie zależy, czy tego nie widzisz?!
- Kurwa przestań pierdolić bo nie interesuje mnie twoje
zdanie na temat mnie, Styles czy nas. Mam na to wyjebane, więc kurwa lepiej się
zamknij! – warknęłam wstając i kierując się do wyjścia. Muszę go znaleźć na
własną rękę, pieprzony idiota.
- To ja Cię wyciągnąłem z więzienia, nie wyszłaś dzięki
inteligentnemu pomysłu policji. – krzyknął za mną, na co zatrzymałam się w
miejscu, lecz nie odwróciłam się.–
Zgodziłem się pomóc tobie i Nate'owi opuścić to miasto. To ja wysłałem
Stylesa by powstrzymał Cię przed wyścigiem. To ja Cię uratowałem gdy on zostawił
Cię na śmierć. To ja ściągnąłem ojca Styles by go zabił, byś ty mogła spokojnie
odejść. Uwolnić się z jego popieprzonej gry i ułożyć sobie na nowo życie na
której zasługujesz. Nawet sprzątnąłem jego pieprzony pokój by się na tobie nie
odegrał, za wyrzucenie jego rzeczy. Zrobiłem to i zrobiłbym to jeszcze raz bo
jestem w tobie zakochany.
- Nathan. – odwróciłam się w jego stronę by coś powiedzieć,
ale szybko mi przerwał.
- Nie mówię Ci tego bo oczekuję od Ciebie tego samego. Chce
żebyś dostrzegła, że w nim nie ma żadnej miłości. Dobrze wiesz, że ciągle sprawia, że czujesz
się nikim. Pozwól mu odejść Mia, bo on
cię ciągnie w dół.
- Mam nadzieję, że ty pozwoliłeś mi odejść.
Powiedziałam i odwróciłam się w stronę wyjścia. Może oni
wszyscy mają pieprzoną rację, że Styles ciągnie mnie na dół, sprawia, że czuję
się nikim, ale nie widzą tego, że gdy przestaje być dupkiem sprawia, że jestem
coraz silniejsza. Nigdy ta miłość nie miała w sobie niczego pięknego. Jest
zabójcza, toksyczna, ale nadal trwa. Nie przestaje istnieć nawet jeśli tyle
razy próbowałam od niej uciec. I tak umrę, wole umrzeć przez tą miłość niż całe
życie od niej uciekać.
- Mia nie znajdziesz go. – siedziałam już w środku
samochodu, gdy Nathan wyleciał za mną powstrzymując mnie przez zamknięciem
drzwi.
- Nie powstrzymasz mnie. – warknęłam.
- Był pożar. – szepnął odwracając wzrok. Zesztywniałam. – Jego dom został podpalony..
- To nie znaczy kurwa, że on był w środku! – warknęłam
szarpiąc za uchwyt drzwi by je wyrwać z jego łapy. Udało mi sie, trzaskając nimi.
Przekręciłam kluczyk odpalając silnik. Drzwi ponownie się otworzyły.
- Mia był w środku. Upewniłem się za nim podpaliłem dom.
Te słowa wystarczyły bym wysiadła z samochodu popychając
tego dupka na ścianę budynku. Złapałam za jego koszulkę patrząc gniewnie prosto
w jego oczy. Nie było w nich przerażania, a wszystko co teraz powinien czuć to
wielki strach, bo zgotował sobie największe piekło.
- Jeśli go nie znajdę żywego. – warknęłam. – Wrócę tu,
znajdę, a wtedy kurwa Cię zabiję, ale za nim to zrobię, za nim twoje serce
przestanie bić spalę każdą część twojego ciała byś poczuł jak to jest gdy ogień
pożera twoje ciało skurwielu.
Wróciłam do samochodu szybko ruszając z miejsca by wyjechać
na prawie puste drogi. Z całych sił trzymałam za kierownice, naciskałam butem
na gaz zwiększając prędkość. Gniew, który teraz rozrywał moje ciało nie był do
opisania, wiedziałam, że mogę się kurwa stać największym przestępcą świata.
Mogę trafić do największego piekła, ale za nim to się stanie, zgotuje je
wszystkim, którzy przyłożyli się do jego śmierci. Wszystkim, którzy nie pomogli
mu i wszystkim, którzy cieszą się z tego powodu. Rozpierdolę całe to miasteczko
spalając wszystkich dookoła, nie zostanie tu nic, całkowita pustka jeśli tylko
on okaże się martwy.
A gdy wszystko i wszyscy będą martwi, zabiję siebie.
Zatrzymałam się z piskiem przed na wpół rozwaloną bramą
prowadzącą do mieszkania Harrego. Wyszłam z samochodu szybkim krokiem
przechodząc przez nią. Przede mną była tylko ruina. Wszystko zostało spalone, zostały tylko
ściany pokryte na czarno. I wtedy po pierwszy od słów tego skurwysyna poczułam
przerażenie. Przerażenie jeszcze większe od gniewu.
Czułam jak cała zaczynam drżeć, a powietrze staję cię
uciążliwie. Mimo wielkiego strachu i gniewu nie mogłam uwierzyć w to, że Harry
Styles dał się zabić. Nie mógł. Nie ten Harry Styles. Nie mój.
Zaczęłam biec w stronę spalonego domu, wszystko co w środku
mogło się spalić, spaliło. Znając dobrze
rozmieszczenie wpadłam do zawsze pustego pomieszczenia schowanego za kuchnią w
której kiedyś wielka szafa kryła drzwi do skrytego pomieszczenia. Teraz wielkie
metalowe drzwi z dziwnym otwarciem podobnym do kierownicy, lecz zacznie
mniejszym były widoczne. Szarpnęłam za to, a ku moje zdziwieniu drzwi były
otwarte, wpadłam do środka. Metalowe drzwi oraz ściany nie zdatne do palenia
skutecznie chroniły to pomieszczenie. Jednak coś wydawało mi się tu inaczej.
Papiery było porzucane na betonie, który był pokryty czerwonymi plamki. Po
obróceniu się zobaczyłam, że cała podłoga tworzyła ścieżki krwi. Na drzwiach
wewnętrznej strony pokoju była krew odbita w kształcie ręki, która ześlizgiwała
się coraz niżej.
Za chwilę dostrzegłam rzuconą broń przy drzwiach, doskonale
rozpoznając model, który mógł mieć tylko Harry.
Powstrzymywałam łzy w oczach, ponieważ nie mogłam sobie na nie teraz
pozwolić. Znajdę go, znajdę go żywego.
Wybiegając z domu zaczęłam biec w stronę samochodu gdzie zostawiłam
telefon. Musiałam namierzyć jego telefon, dziękując, że nie raz mnie Styles
tego uczył bym mogła namierzyć kilku ludzi, którzy dawni powinni być martwi, a
jednak wciąż byli żywi.
Zamarłam w miejscu gdy zobaczyłam kto opiera się o maskę
mojego samochodu. Przełknęłam głośno ślinę, a moje ciało, która drżało z
przerażenia, tym razem drżało z gniewu. Widząc jego spojrzenie mogę przysiąść,
że jestem gotowa zabić go własnymi rękami.
- Zniewalające jak szybko rozchodzą się wieści. – zakpił. –
Może nie powinnyśmy się dziwić, niedługo cały świat dowie się, że Harry Styles
jest martwy. Przyszłaś na pogrzeb, kochaniutka?
Od autorki :
Czeeeść :*
Nie komentuje już ilość komentarzy po której rozdział się nie powinnien pojawiać, bo mam już dość tego tłumaczenia, więc dodaje rozdział dając kolejną szanse. Jestem zmęczona każdą próbą proszenia was o wasze zdanie na temat rozdziałów. Po prostu to nie jest fajne wymuszanie komentarzy, ale nie wiem czy zdajecie sobie sprawę, jak wielką dają motywacie waszę komentarze. Macie rację pisze dla Siebie, ale publikuję dla was i myślę, że powinniśmy się w tym wspierać. I kto prowadzi bloga jest w stanie zrozumieć, że to przykre jest gdy ktoś niepotrafi docenić wielu godzin poświęconych na pisanie, nawet jednym słowem.
Dlatego przestaję się w to bawić, bo to mnie nie denerwuję, ale tylko zabiera chęci do pisania.
Koniec z limitami. Zaczęłam z nimi bo chciałam zobaczyć jak doceniacie moją pracę, widocznie to i tak nie działa.
To jest przykre.
Chciałam tylko powiedzieć, że jeśli możecie to zagłusujcie NA TEJ STRONIE na bloga : CITY OF THE FALLEN! Za każdy głos będę cholernie wdzięczna! Proszę głosujcie bo to jest niesamowity blog, a autorki godne każdej nagrody!
Pozdrawiam, Olka :*
Przepraszam, za błędy !
napisze krótko, bo nie mam czasu, a chcę byś wiedziała, że czytam.
OdpowiedzUsuń-Kate
Genialny *.*
OdpowiedzUsuńnaprawdę świetny
OdpowiedzUsuńRozważam czy to Harry czy jego ojciec. Rozdział wspaniały.
OdpowiedzUsuńNati.
Nie powiem,że świetny rozdział bo mi się nie podoba, ale jak zawsze super napisany. ;D
OdpowiedzUsuńJuż chyba wiem jak to opowiadanie się skończy :) (w sensie, że dobrze czy źle)
Czytałam trochę twojego aska i chyba się domyślam.
Ym nie bardzo rozumiem, co z mojego aska sprawilo, ze sie domyslasz co do konca opowiadania ?x
UsuńTrochę mnie zaskoczyłaś Misia
OdpowiedzUsuńPowodzenia An xoxo
Ola, Kochanie, Mistrzu, Myszko, Idiotko, Moja best bicz, Blondynko, chamko, Sheila! DOBRA, KONIEC, HAHA!
OdpowiedzUsuńOla, mistrzu (tak, to najlepiej pasuje) chcę Ci rzec, iż bardzo, ale to bardzo, bardzo kocham
twoje najpiękniejsze, najlepsze, najbardziej zdzirowate, nieodpowiednie, wulgarne opowiadania in the world. HEHEHEHE, ZAZDRO MOJEGO ANGIELSKIEGO, NIE? XD
Słuchaj mnie, ty wiewiórko, to co teraz Ci powiem (ehem, napiszę) - powiem Ci, że to co piszesz jest genialne, ty jesteś genialna i nigdy nie możesz pomyśleć inaczej, oki?
Bo ja tak pomyślisz, to dostaniesz rondlem w łeb, hehehe! I nie zawaham się ani na chwilę, więc nie próbuj swoich sztuczek x
Okej, dobra za dużo pieprzonych emocji jak na jeden raz, naprawdę kurwa. Umieram i nie wstaję, serio no bez jaj, Ola! Rozjebałaś mnie!
Totalnie chichrałam, gdy była rozmowa Rudej z Mią. HAAHAHAH, TE LASKI SĄ POJEBANE, HAHA! GŁUPIE ZDZIRY XD
Potem umarłam, bo Nathan zakochał się w Mii! O rzesz w dupe węża! Jak, gdzie, kiedy, po co?! Boże, nigdy się tego nie spodziewałam, OMG, RANY ZACHOWUJĘ SIĘ JAK GIMBUS, CO JA ROBIĘ ZE SWOIM ŻYCIEM?! :O
Dobra, totalnie mnie ten gościu zaskoczył i normalnie wierz mi, że zbierałam zęby z podłogi. Aż mi się biedaczka szkoda zrobiło, bo taki miły był, robił tyle rzeczy dla Mii, ale w ostatnim momencie słysze słowa:
"Mia był w środku. Upewniłem się za nim podpaliłem dom."
NO DO CHOLERSTWA PANA, ŻE CO KURWA NO JAK?! BOŻE, LUDZIE TRZYMAJCIE MNIE BO MNIE KREW DO CHOLERY ZALEJE! TAKI PRZYSTOJNY JESTEŚ NATHAN, LUBIĘ CIĘ, A TY MI TAKIE KUŹWA CYRKI ODSTAWIASZ?! NO CHYBA SERIO ŻEBYM CI ZAJEBAŁA GONGA W RYJ. CHCESZ KIRWA?!
JAK STYLES SIĘ NIE ZNAJDZIE, TO PRZYSIĘGAM NA BOGA, ŻE WSIĄDĘ W POCIĄG I DO CIEBIE PRZYJADĘ, OLCIA. I WTEDY POGADAMY JAK KOBIETA Z KOBIETĄ, JAK MATKA Z MATKĄ XD HAHAHAHAHA! SKISŁAM XD
A NA KONIEC TO NA PEWNO OJCZULEK, JA WAM LUDZIE MÓWIĘ, ŻE TO ON!
A TERAZ POWIEM CI, ŻE CHYBA ZJEBALI MI NETA I JAK NIE DODA MI KOMCIA, TO SOBIE ODETNĘ JĘZYK.
NAJLEPSZY ROZDZIAŁ! KOCHAM CIĘ!
POZDRAWIAM I ŻYCZĘ WENY X
PS DODAJ SIĘ PINTOLKU!
CZEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEŚĆ MIŚ!
OdpowiedzUsuńWŁASNIE WRÓCIŁAM Z WAKACJI
PRZEPRASZAM , ŻE NIE KOMENTOWAŁAM POPRZEDNICH ROZDZIAŁÓW CZY TEŻ POPRZEDNICH BLOGÓW , WSZYSTKO CZYTAŁAM TYLKO NIE MIAŁAM OPCJI KOMENTOWANIA
MAM NADZIEJE,ZE MNIE ROZUMIESZ
ROZDZIAŁ JEST JAK ZWYKLE ZAJEBISTY
WIDAĆ , ŻE JEJ ZALEŻY CO OD ZAWSZE WIEDZIAŁAM (MUAHAHHAHAHAHAHAHA)
NATHAN CO ODJEBAŁ TO NIE WIEM , UWIELBIAM GO ITP , NO ALE BEZ PRZESADY ,ZEBY ZABIJAC HARRYEGO???????
DOBRA MOJE WYMIOCINY JAK ZWYKLE NIE SĄ DO PRZECZYTANIA HAHAHA
WIEC SKONCZE TO "COŚ" I JESZCZE RAZ NAJMOCNIEJ PRZEPRASZAM,ZE NIE KOMENTOWALAM
DO KOLEJNEGO ROZDZIAŁU @hazzmylover
<3 Lepiej żeby Harry kurwa zył bo pomoge Mii i zapieprze każdego xd
OdpowiedzUsuńŚwietny <3
To Harry się opiera!
OdpowiedzUsuńAlbo jej matka
Albo jego ojciec
Albo Natan
Albo Ruda
Albo... ktoś inny.
Daj mi nowy rozdział, bo nie zasnę!
Świetny rozdział , ale to musi harry się opierac o maske samochodu bo jak nie on to kto inny ? Proszę żeby to był harry xd Nie mogę się doczekać nexta
OdpowiedzUsuńAle świetny , nie mogę się doczekać nn ;3 <3
OdpowiedzUsuńgenialny ,3 i musisz wiedzieć że czytam , oczywiście że czytam to jest tak ciekawe że jakbym mogła nie czytać xd
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział!!!!!!!!! Kocham to opowiadanie :-) jest najlepsze
OdpowiedzUsuńŚwietny :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam <3
OdpowiedzUsuńciekawe kto opiera się o maske samochodu , mam nadzieje że to harry . Rozdział świetny i już nie mogę się doczekać następnego
OdpowiedzUsuńKurde,mam przeczucie że to jego ojciec,ale kurde fajniej by było gdyby był to Harty,nie wierze że Harry dałby się zabic,nie on...ale jeśli tak to ja dołączam do Mii :D ~`HungryKilljoys
OdpowiedzUsuńMysle ze to jego ojciec sie opiera ale cholera Harry musi zyc . Moze udalo mu sie uciec . Albo moze to jednak on jest przy tym samochodzie i upozorowal swoja smierc ale czemu .? I jesli tak to czemu jest taki chamski dla Mii .? To chyba jednak jego ojciec . Ale co z nim . ? Zyje ?
OdpowiedzUsuń<3!
OdpowiedzUsuńWOW!!!!----> :D
OdpowiedzUsuń