środa, 27 sierpnia 2014

Rozdział 13

Jechałam ciemnymi uliczkami ze zmrużonymi oczami kręcą się samochodem od dobrych piętnastu minut szukając tego jedynego mieszkania.  Wkurwiona wjeżdżając w żwirową ścieżkę prowadzącą do ciemnego lasu myślałam, że przegapiłam ten cholery dom, lecz zobaczyłam niewielki budynek stojący w oddali.  Zatrzymałam się szybko wyłączając światła. Wyszłam po cichu starając się o ciszę, otworzyłam bagażnik wyjmując moje małe cudo.Dzięki przygotowaniu bez problemu zapasowym kluczem do wszystkich pomieszczeń weszłam do środka gdzie panowała ciemność.  Znalazłam drzwi prowadzące do pokoju   z zabezpieczeniami, gdzie tylko jeden przycisk sprawi, że nikt nie opuści tego miejsca nawet jeśli próbowałby wszystkiego. Weszłam do środka wbijając kod. Co jak co, ale ten koleś się zabezpieczył. Lecz na tyle kiepsko, że dzięki zaufanym ludziom znałam wszystko związane z tym domem by bez przeszkód wykonać swoje zadanie.  W środku ustawiłam zamknięcie wszystkich pomieszczeń za pięć minut, po czym wychodząc zmieniłam stary kod na nowy, żeby nikt już nie mógł wejść do środka zmieniając moich ustawień. Przemieściłam się do głównego pomieszczenia po cichu na środku umieszczając bombę. Do zamknięcia całego domu zostały  cztery minuty, więc ustawiłam zegar na cztery, czym prędzej  zaczęłam uciekać z tego cholernego mieszkania, szybko wsiadając do samochodu.  Zatrzymałam się w ulice dalej czekając na wielkie bum, które zrobiło się w wielkim stylu za kilka sekund. Płomienie unosiły się wysoko pochłaniając całe mieszkanie i wszystko co znajdowało się obok, atakując drzewa, które wzmacniały ogień. Z uśmiechem ruszyłam w stronę nowego mieszkania, by przed kolejną wycieczką zminimalizować rozpoznanie.
Ludzie są głupcami. Myślą, że są w stanie zrobić wszystko. Myślą, że wpierdalanie się w cudze życie będzie w porządku, że są w stanie kogoś zniszczyć by sami mogli się poczuć lepszymi.  Ich naiwność jest dla mnie śmieszna. Ponieważ jeśli coś jest prawdziwe nikt tego nie zniszczy. Nie możemy tego tak po prostu przestać czuć i poddać się pozwalając na ostateczny koniec.  Głupcem jest ten kto próbuje zniszczyć miłość nie widząc możliwości tej miłości. Głupcem jest ten kto tak bardzo dąży do swojego celu, że nie zauważa, że jest oszukiwany. Głupca można łatwo oszukać. Głupiec zapomina z kim ma do czynienia bo myśli, że jest lepszy. Głupiec nie widzi, że dwie osoby, które wiedzą co to jest śmierć. Dwie osoby, które stoją na granicy śmierci, a życia. Życia, a piekła. Dwie osoby, które przeżyją w najgorszych momentach przepełnione swoją nienawiścią. Dwie osoby, które tylko zginą jeśli tylko się od siebie obrócą plecami. Dwie osoby tak silne złączone każdym negatywnym uczuciem świata i jedną dobrocią, która ich chroni nigdy nie dadzą się pokonać jednemu człowiekowi, który myśli, że może wszystko.
Spięłam swoje włosy w niechlujnego koka przykrywając je pod czarnym kapturem bluzy.  Nie pomalowane oczy przykryłam pod ciemnymi okularami. Do torby spakowałam wszystkie potrzebne rzeczy wrzucając ją do samochodu rudej.  Zabierając jej kluczyki do auta zamknęłam dom na klucz i nad świtem wyjechałam z miasta jej nowym czerwonym samochodem.   Guzikiem uchyliłam szybę podpalając papierosa. Jechałam spokojna szykując się na każdą możliwą sytuację.
Nie mogłam dłużej czekać. Po telefonie, który wykonałam oczywiście rozłączyłam się gdy tylko usłyszałam jego głos. Chciałam być pewna, że nie jest martwy.  Musiałam to zrobić bo chce już nowego życia, które udławi naszą przeszłość. Wiadomo, że ona będzie czaiła się w naszych zakamarkach, ale nie jest w stanie zniszczyć tego co zaplanowałam.
Coraz bardziej byłam nerwowa gdy dokoła już panowała coraz większa ciemności, a po całym dniu jazdy papierosy szybko się skończyły, a oczywiście ruda niczego nie zostawiła w swoim samochodzie.  W samo południe wyłączyłam ten jebany telefon gdy zaczął dzwonić gdy tylko rozpoznałam obcy  numer.
Nie miałam pojęcia co myśleć o telefonie mojej byłej rodziny, ale tak naprawdę nie chciałam nawet tego robić. Jednak ciekawi mnie powód, który sprawił, że przypomnieli sobie o swojej straconej bezwstydnej córce, która hańbiła ich rodzinę.  Wiem, że nawet jeśli znałabym ten powód nie zrobi dla mnie żadnej różnicy.  Odkąd uciekłam, a oni nie próbowali mnie zatrzymać przestali należeć do mojego świata. Wolę umrzeć niż kiedykolwiek tam wrócić.  Oni nie istnieją dla mnie.
Przejeżdżając przez granice miasta włączyłam telefon, by zadzwonić do tej dwójki, licząc na cud, że nie rozjebali mojego mieszkania.
- Gdzie ty kurwa jesteś?- usłyszałam na przywitanie.
-  Robię niespodziankę. – odparłam w przeciwieństwie do rudej spokojnie. – Macie nie rozjebać mi chaty.
- Niespodziankę? Dam ci kurwa niespodziankę jak ci granata do dupy włożę! Czy ty oszalałaś do chuja zniknęłaś rano, nie odbierasz pieprzonych telefonów jakbyś kurwa była tłumanem i nie umiała go odebrać i kurwa przesadziłaś w momencie gdy zajebałaś mi samochód!- warczała. Wywróciłam oczami.
- Możesz ogarnąć swoją dupę i nie drzeć mi się do słuchawki?
- Mia ty popierdolona do końca suko, przysięgam na wszystko, że jeśli robisz to co ja myślę, to łajzo zginiesz. Rozpierdolę Cię osobiście! Ty głupia suko jedziesz do niego?
- Dlaczego do chuja myślisz, że jadę do niego?
- Bo Cię znam ty głupia suko.
- Myślisz, że po tym wszystkim co mi zrobił mogę tak po prostu pojechać do niego płaszcząc się jak beznadziejna szmata by mnie pokochał?! Nie, nie robię tego zdziro.
- W takim razie gdzie jesteś?
- Niespodzianka.
- Niespodziankę to Ci zrobię.
- Nie będziesz miała gdzie smrodzić swoim tłustym tyłkiem jak rozjebiesz mieszkanie.
- Skąd wiesz, że Chce ci rozjebać chatę?
- Bo Cię znam ty głupia suko.
- Jednak postawię na twój pokój. Masz dbać o swój zdzirowaty tyłek.  Nara.
Wywróciłam oczami na tą głupią rozmowę i rzuciłam telefon na siedzenie obok. Po kolejnej godzinie dojechałam do swojego celu. Zaparkowałam na tylnym parkingu sprawdzając dokoła czy kogoś nie ma.  Na szczęście było czysto, czym prędzej wysiadłam zamykając samochód. Zakładając kaptur na głowę upewniłam się, że tak szybko mnie nikt nie rozpozna. Przeszłam do tylnego wejścia, które było otwarte, a w środku pomieszczenie rozświetlone, ale jednak pustki oprócz jednego chłopaka przy stole.
- Jest zamknięte.  – warknął nawet nie podnosząc głowy. Jednak szłam prosto do niego. – Powiedziałem, kurwa zamknięte!
- Zamknij dupę, przecież słyszałam. – warknęłam siadając na krześle obok zdziwionego Nathana.
- Mia? – szepnął? – Co ty tutaj robisz?
- Nie mam czasu na pogaduszki. Powiedz mi gdzie jest Styles. Sama bym go znalazła, ale nie kiedy ten popierdolony tatuś tu grasuję i może mnie zobaczyć. – miał tu kurwa być.  Dlaczego do cholery nie ma?
- Nie możesz go szukać. – odpowiedział patrząc na mnie niezrozumiałym wzrokiem.
- Oh, teraz zapewne mi powiesz dlaczego. Jednak nie mam ochoty tego słuchać, więc powiedz gdzie go znajdę.
- Nie powiem Ci gdzie on jest, Mia. – odparł spokojnie. – Czy ty nie widzisz tego co się dzieję dokoła? On traktuję Cię jak śmiecia, ciągle się tobą bawiąc. Stworzył sobie grę by tylko Cię ranić, a ty przyjmujesz jego każdy cios. Za każdym razem uciekasz, ale na koniec i tak wracasz. Okey, rozumiem, że jakimś dziwacznym sposobem zależy Ci na nim, ale nie możesz być aż tak ślepa. To był koniec gdy pozwolił Ci gnić w więzieniu. Na każdym kroku Ci pokazuję, że mu na Tobie nie zależy, czy tego nie widzisz?!
- Kurwa przestań pierdolić bo nie interesuje mnie twoje zdanie na temat mnie, Styles czy nas. Mam na to wyjebane, więc kurwa lepiej się zamknij! – warknęłam wstając i kierując się do wyjścia. Muszę go znaleźć na własną rękę, pieprzony idiota.
- To ja Cię wyciągnąłem z więzienia, nie wyszłaś dzięki inteligentnemu pomysłu policji. – krzyknął za mną, na co zatrzymałam się w miejscu, lecz nie odwróciłam się.–  Zgodziłem się pomóc tobie i Nate'owi opuścić to miasto. To ja wysłałem Stylesa by powstrzymał Cię przed wyścigiem. To ja Cię uratowałem gdy on zostawił Cię na śmierć. To ja ściągnąłem ojca Styles by go zabił, byś ty mogła spokojnie odejść. Uwolnić się z jego popieprzonej gry i ułożyć sobie na nowo życie na której zasługujesz. Nawet sprzątnąłem jego pieprzony pokój by się na tobie nie odegrał, za wyrzucenie jego rzeczy. Zrobiłem to i zrobiłbym to jeszcze raz bo jestem w tobie zakochany.
- Nathan. – odwróciłam się w jego stronę by coś powiedzieć, ale szybko mi przerwał.
- Nie mówię Ci tego bo oczekuję od Ciebie tego samego. Chce żebyś dostrzegła, że w nim nie ma żadnej miłości.  Dobrze wiesz, że ciągle sprawia, że czujesz się nikim.  Pozwól mu odejść Mia, bo on cię ciągnie w dół.
- Mam nadzieję, że ty pozwoliłeś mi odejść.
Powiedziałam i odwróciłam się w stronę wyjścia. Może oni wszyscy mają pieprzoną rację, że Styles ciągnie mnie na dół, sprawia, że czuję się nikim, ale nie widzą tego, że gdy przestaje być dupkiem sprawia, że jestem coraz silniejsza. Nigdy ta miłość nie miała w sobie niczego pięknego. Jest zabójcza, toksyczna, ale nadal trwa. Nie przestaje istnieć nawet jeśli tyle razy próbowałam od niej uciec. I tak umrę, wole umrzeć przez tą miłość niż całe życie od niej uciekać.
- Mia nie znajdziesz go. – siedziałam już w środku samochodu, gdy Nathan wyleciał za mną powstrzymując mnie przez zamknięciem drzwi.
- Nie powstrzymasz mnie. – warknęłam.
- Był pożar. – szepnął odwracając wzrok.  Zesztywniałam. – Jego dom został podpalony..
- To nie znaczy kurwa, że on był w środku! – warknęłam szarpiąc za uchwyt drzwi by je wyrwać z jego łapy. Udało mi sie, trzaskając nimi. Przekręciłam kluczyk odpalając silnik. Drzwi ponownie się otworzyły.
- Mia był w środku. Upewniłem się za nim podpaliłem dom.
Te słowa wystarczyły bym wysiadła z samochodu popychając tego dupka na ścianę budynku. Złapałam za jego koszulkę patrząc gniewnie prosto w jego oczy. Nie było w nich przerażania, a wszystko co teraz powinien czuć to wielki strach, bo zgotował sobie największe piekło.
- Jeśli go nie znajdę żywego. – warknęłam. – Wrócę tu, znajdę, a wtedy kurwa Cię zabiję, ale za nim to zrobię, za nim twoje serce przestanie bić spalę każdą część twojego ciała byś poczuł jak to jest gdy ogień pożera twoje ciało skurwielu.
Wróciłam do samochodu szybko ruszając z miejsca by wyjechać na prawie puste drogi. Z całych sił trzymałam za kierownice, naciskałam butem na gaz zwiększając prędkość. Gniew, który teraz rozrywał moje ciało nie był do opisania, wiedziałam, że mogę się kurwa stać największym przestępcą świata. Mogę trafić do największego piekła, ale za nim to się stanie, zgotuje je wszystkim, którzy przyłożyli się do jego śmierci. Wszystkim, którzy nie pomogli mu i wszystkim, którzy cieszą się z tego powodu. Rozpierdolę całe to miasteczko spalając wszystkich dookoła, nie zostanie tu nic, całkowita pustka jeśli tylko on okaże się martwy.
A gdy wszystko i wszyscy będą martwi, zabiję siebie.
Zatrzymałam się z piskiem przed na wpół rozwaloną bramą prowadzącą do mieszkania Harrego. Wyszłam z samochodu szybkim krokiem przechodząc przez nią. Przede mną była tylko ruina.  Wszystko zostało spalone, zostały tylko ściany pokryte na czarno. I wtedy po pierwszy od słów tego skurwysyna poczułam przerażenie. Przerażenie jeszcze większe od gniewu.
Czułam jak cała zaczynam drżeć, a powietrze staję cię uciążliwie. Mimo wielkiego strachu i gniewu nie mogłam uwierzyć w to, że Harry Styles dał się zabić. Nie mógł. Nie ten Harry Styles. Nie mój.
Zaczęłam biec w stronę spalonego domu, wszystko co w środku mogło się spalić, spaliło.  Znając dobrze rozmieszczenie wpadłam do zawsze pustego pomieszczenia schowanego za kuchnią w której kiedyś wielka szafa kryła drzwi do skrytego pomieszczenia. Teraz wielkie metalowe drzwi z dziwnym otwarciem podobnym do kierownicy, lecz zacznie mniejszym były widoczne. Szarpnęłam za to, a ku moje zdziwieniu drzwi były otwarte, wpadłam do środka. Metalowe drzwi oraz ściany nie zdatne do palenia skutecznie chroniły to pomieszczenie. Jednak coś wydawało mi się tu inaczej. Papiery było porzucane na betonie, który był pokryty czerwonymi plamki. Po obróceniu się zobaczyłam, że cała podłoga tworzyła ścieżki krwi. Na drzwiach wewnętrznej strony pokoju była krew odbita w kształcie ręki, która ześlizgiwała się coraz niżej.
Za chwilę dostrzegłam rzuconą broń przy drzwiach, doskonale rozpoznając model, który mógł mieć tylko Harry.  Powstrzymywałam łzy w oczach, ponieważ nie mogłam sobie na nie teraz pozwolić. Znajdę go, znajdę go żywego.  Wybiegając z domu zaczęłam biec w stronę samochodu gdzie zostawiłam telefon. Musiałam namierzyć jego telefon, dziękując, że nie raz mnie Styles tego uczył bym mogła namierzyć kilku ludzi, którzy dawni powinni być martwi, a jednak wciąż byli żywi.
Zamarłam w miejscu gdy zobaczyłam kto opiera się o maskę mojego samochodu. Przełknęłam głośno ślinę, a moje ciało, która drżało z przerażenia, tym razem drżało z gniewu. Widząc jego spojrzenie mogę przysiąść, że jestem gotowa zabić go własnymi rękami.
- Zniewalające jak szybko rozchodzą się wieści. – zakpił. – Może nie powinnyśmy się dziwić, niedługo cały świat dowie się, że Harry Styles jest martwy. Przyszłaś na pogrzeb, kochaniutka?


Od autorki :

Czeeeść :*
Nie komentuje już ilość komentarzy po której rozdział się nie powinnien pojawiać, bo mam już dość tego tłumaczenia, więc dodaje rozdział dając kolejną szanse.  Jestem zmęczona każdą próbą proszenia was o wasze zdanie na temat rozdziałów. Po prostu to nie  jest fajne wymuszanie komentarzy, ale nie wiem czy zdajecie sobie sprawę, jak wielką dają motywacie waszę komentarze. Macie rację pisze dla Siebie, ale publikuję dla was i myślę, że powinniśmy się w tym wspierać.  I kto prowadzi bloga jest w stanie zrozumieć, że to przykre jest gdy ktoś niepotrafi docenić wielu godzin poświęconych na pisanie, nawet jednym słowem.
Dlatego przestaję się w to bawić, bo to mnie nie denerwuję, ale tylko zabiera chęci do pisania.
Koniec z limitami.  Zaczęłam z nimi bo chciałam zobaczyć jak doceniacie moją pracę, widocznie to i tak nie działa. 
To jest przykre. 

Chciałam tylko powiedzieć, że jeśli możecie to zagłusujcie   NA TEJ STRONIE  na bloga  :  CITY OF THE FALLEN!  Za każdy głos będę cholernie wdzięczna! Proszę głosujcie bo to jest niesamowity blog, a autorki godne każdej nagrody!

Pozdrawiam, Olka :*

Przepraszam, za błędy ! 

22 komentarze:

  1. napisze krótko, bo nie mam czasu, a chcę byś wiedziała, że czytam.
    -Kate

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozważam czy to Harry czy jego ojciec. Rozdział wspaniały.
    Nati.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie powiem,że świetny rozdział bo mi się nie podoba, ale jak zawsze super napisany. ;D
    Już chyba wiem jak to opowiadanie się skończy :) (w sensie, że dobrze czy źle)
    Czytałam trochę twojego aska i chyba się domyślam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ym nie bardzo rozumiem, co z mojego aska sprawilo, ze sie domyslasz co do konca opowiadania ?x

      Usuń
  4. Trochę mnie zaskoczyłaś Misia

    Powodzenia An xoxo

    OdpowiedzUsuń
  5. Ola, Kochanie, Mistrzu, Myszko, Idiotko, Moja best bicz, Blondynko, chamko, Sheila! DOBRA, KONIEC, HAHA!
    Ola, mistrzu (tak, to najlepiej pasuje) chcę Ci rzec, iż bardzo, ale to bardzo, bardzo kocham
    twoje najpiękniejsze, najlepsze, najbardziej zdzirowate, nieodpowiednie, wulgarne opowiadania in the world. HEHEHEHE, ZAZDRO MOJEGO ANGIELSKIEGO, NIE? XD
    Słuchaj mnie, ty wiewiórko, to co teraz Ci powiem (ehem, napiszę) - powiem Ci, że to co piszesz jest genialne, ty jesteś genialna i nigdy nie możesz pomyśleć inaczej, oki?
    Bo ja tak pomyślisz, to dostaniesz rondlem w łeb, hehehe! I nie zawaham się ani na chwilę, więc nie próbuj swoich sztuczek x
    Okej, dobra za dużo pieprzonych emocji jak na jeden raz, naprawdę kurwa. Umieram i nie wstaję, serio no bez jaj, Ola! Rozjebałaś mnie!
    Totalnie chichrałam, gdy była rozmowa Rudej z Mią. HAAHAHAH, TE LASKI SĄ POJEBANE, HAHA! GŁUPIE ZDZIRY XD
    Potem umarłam, bo Nathan zakochał się w Mii! O rzesz w dupe węża! Jak, gdzie, kiedy, po co?! Boże, nigdy się tego nie spodziewałam, OMG, RANY ZACHOWUJĘ SIĘ JAK GIMBUS, CO JA ROBIĘ ZE SWOIM ŻYCIEM?! :O
    Dobra, totalnie mnie ten gościu zaskoczył i normalnie wierz mi, że zbierałam zęby z podłogi. Aż mi się biedaczka szkoda zrobiło, bo taki miły był, robił tyle rzeczy dla Mii, ale w ostatnim momencie słysze słowa:
    "Mia był w środku. Upewniłem się za nim podpaliłem dom."
    NO DO CHOLERSTWA PANA, ŻE CO KURWA NO JAK?! BOŻE, LUDZIE TRZYMAJCIE MNIE BO MNIE KREW DO CHOLERY ZALEJE! TAKI PRZYSTOJNY JESTEŚ NATHAN, LUBIĘ CIĘ, A TY MI TAKIE KUŹWA CYRKI ODSTAWIASZ?! NO CHYBA SERIO ŻEBYM CI ZAJEBAŁA GONGA W RYJ. CHCESZ KIRWA?!
    JAK STYLES SIĘ NIE ZNAJDZIE, TO PRZYSIĘGAM NA BOGA, ŻE WSIĄDĘ W POCIĄG I DO CIEBIE PRZYJADĘ, OLCIA. I WTEDY POGADAMY JAK KOBIETA Z KOBIETĄ, JAK MATKA Z MATKĄ XD HAHAHAHAHA! SKISŁAM XD
    A NA KONIEC TO NA PEWNO OJCZULEK, JA WAM LUDZIE MÓWIĘ, ŻE TO ON!
    A TERAZ POWIEM CI, ŻE CHYBA ZJEBALI MI NETA I JAK NIE DODA MI KOMCIA, TO SOBIE ODETNĘ JĘZYK.
    NAJLEPSZY ROZDZIAŁ! KOCHAM CIĘ!
    POZDRAWIAM I ŻYCZĘ WENY X
    PS DODAJ SIĘ PINTOLKU!

    OdpowiedzUsuń
  6. CZEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEŚĆ MIŚ!
    WŁASNIE WRÓCIŁAM Z WAKACJI
    PRZEPRASZAM , ŻE NIE KOMENTOWAŁAM POPRZEDNICH ROZDZIAŁÓW CZY TEŻ POPRZEDNICH BLOGÓW , WSZYSTKO CZYTAŁAM TYLKO NIE MIAŁAM OPCJI KOMENTOWANIA
    MAM NADZIEJE,ZE MNIE ROZUMIESZ
    ROZDZIAŁ JEST JAK ZWYKLE ZAJEBISTY
    WIDAĆ , ŻE JEJ ZALEŻY CO OD ZAWSZE WIEDZIAŁAM (MUAHAHHAHAHAHAHAHA)
    NATHAN CO ODJEBAŁ TO NIE WIEM , UWIELBIAM GO ITP , NO ALE BEZ PRZESADY ,ZEBY ZABIJAC HARRYEGO???????
    DOBRA MOJE WYMIOCINY JAK ZWYKLE NIE SĄ DO PRZECZYTANIA HAHAHA
    WIEC SKONCZE TO "COŚ" I JESZCZE RAZ NAJMOCNIEJ PRZEPRASZAM,ZE NIE KOMENTOWALAM
    DO KOLEJNEGO ROZDZIAŁU @hazzmylover

    OdpowiedzUsuń
  7. <3 Lepiej żeby Harry kurwa zył bo pomoge Mii i zapieprze każdego xd
    Świetny <3

    OdpowiedzUsuń
  8. To Harry się opiera!
    Albo jej matka
    Albo jego ojciec
    Albo Natan
    Albo Ruda
    Albo... ktoś inny.
    Daj mi nowy rozdział, bo nie zasnę!

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetny rozdział , ale to musi harry się opierac o maske samochodu bo jak nie on to kto inny ? Proszę żeby to był harry xd Nie mogę się doczekać nexta

    OdpowiedzUsuń
  10. Ale świetny , nie mogę się doczekać nn ;3 <3

    OdpowiedzUsuń
  11. genialny ,3 i musisz wiedzieć że czytam , oczywiście że czytam to jest tak ciekawe że jakbym mogła nie czytać xd

    OdpowiedzUsuń
  12. Cudowny rozdział!!!!!!!!! Kocham to opowiadanie :-) jest najlepsze

    OdpowiedzUsuń
  13. ciekawe kto opiera się o maske samochodu , mam nadzieje że to harry . Rozdział świetny i już nie mogę się doczekać następnego

    OdpowiedzUsuń
  14. Kurde,mam przeczucie że to jego ojciec,ale kurde fajniej by było gdyby był to Harty,nie wierze że Harry dałby się zabic,nie on...ale jeśli tak to ja dołączam do Mii :D ~`HungryKilljoys

    OdpowiedzUsuń
  15. Mysle ze to jego ojciec sie opiera ale cholera Harry musi zyc . Moze udalo mu sie uciec . Albo moze to jednak on jest przy tym samochodzie i upozorowal swoja smierc ale czemu .? I jesli tak to czemu jest taki chamski dla Mii .? To chyba jednak jego ojciec . Ale co z nim . ? Zyje ?

    OdpowiedzUsuń
  16. WOW!!!!----> :D

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy