niedziela, 31 sierpnia 2014

Rozdział 14

Patrzyłam z odrazą na namiastkę tego człowieka.  Z każdym kolejnym słowem karmił moją nienawiść do niego i nie miałam pojęcia jak za to zapłaci, lecz wiedziałam, że jestem gotowa poruszyć całe piekło by on tylko je mógł poczuć.
- Wsiadaj do samochodu. – warknął mierząc we mnie bronią. Prychnęłam pod nosem.
- Jeśli masz mnie zabić to zrób to teraz, bo nigdzie się nie ruszam. – warknęłam spokojnie nie bojąc się śmierci.
- W takim razie, możemy porozmawiać tutaj. – westchnął wygodnie opierając się o mój samochód.
- Nie mam zamiaru z tobą rozmawiać. – warknęłam ruszając się z miejsca. Usłyszałam strzał po chwili czując okropny ból w nodze, który zmusił mnie do upadku na ziemie. Syknęłam czując jak rwie mnie cała noga. Spojrzałam w górę mocno zaciskając szczękę.
- Nie pytałem Cię o zdanie. – uśmiechnął się podle. Zacisnęłam zęby podciągając się do mruku, który był za chwile za mną. Oparłam się o niego plecami prostując nogę.  Spojrzałam na prawe postrzelone udo z którego coraz bardziej spływała krew.  Bolało jak cholera, ale tego nigdy nie okaże. Dlatego spojrzałam się beznamiętnie na tego skurwiela, gdy znów zaczął mówić.
- Spodziewałem się tego, że będziesz nie posłuszna jak ten nic nie warty bachor, dlatego przyniosłem zachętę do większej uprzejmości. – wskazał ręką na prawo. Poszłam za nim wzrokiem widząc jak jakiś facet zza krzaków wychodzi z związaną kobietą, która miała już naszarpaną buźkę, dopiero po chwili zorientowałam się kim ona właściwe jest.  Jej zawsze śliniące blond włosy zmieniła na ciemny brąz, a reszta została bez zmian, tak jak ją zapamiętałam.
Pomimo bólu szyderczo się zaśmiałam.
- Jak na mądrego człowieka właśnie zostałeś największym idiotą przyprowadzając… ją. – nie byłam w stanie wypowiedzieć tych słów na głos. Nie zasługiwała na to.  Starzec spojrzał się na mnie na początku zmieszany, jednak szybko je ukrył uśmiechając się podstępnie.
- To twoja matka…
- To nie jest moja matka. – przerwałam mu szybko. – To ktoś kogoś kiedyś znałam, ale ty dobrze wiesz, że  potrafimy kogoś kochać, a później ten ktoś staję się dla nas nikim.
Wiedziałam, że te słowa ją zabolały, ale nie obchodziło mnie to. Potrzebowałam jej bólu, chciałam się nim upajać tak jak oni robili to ze mną. Udowodnili mi, że jestem nikim. Dlaczego miałabym ukrywać to samo? Dlaczego niby miałabym się powstrzymać przed mówieniem tych słów? Nienawidzę jej. Zasłużyli na każde cierpienie, a śmierć idealnej żony dla idealnego męża będzie idealną zapłatą za ranienie nie idealne córeczki. Dlaczego? Jest mi kurwa wszystko obojętne, gdy on odszedł.
- To mi ułatwi sprawę, nikt mnie nie powstrzyma przed zabiciem.– uśmiechnął się. Słyszałam jak na te słowa próbowała krzyczeć, ale taśma na jej ustach skutecznie zamieniła to w nic nie warte ciche piski. Nie mam zamiaru na nią nawet patrzeć.  – Gdy pierwszy raz zobaczyłem Cię przy tym kryminaliście pomyślałem, że pragniemy tego samego. Skutecznie nienawiścią ukrywałaś każde inne uczucia. Wasz przyjaciel streścił mi wasze całe wspólne życie, a gdy cię ujrzałem zastanawiałem się, dlaczego nigdy nie zabiłaś go sama.  A na koniec okazuję się, że jesteś małą ofiarą. Ofiarą miłości. To musi być dołujące, że od małego miłość to uczucie Ci obce.
- Chyba mogę powiedzieć to samo o Tobie. – warknęłam, nie wzruszona jego słowami. Wszystko spływało po mnie jak woda. Nie ma teraz nic co będzie miało znaczenie.  Umierałam tysiąc razy w ciągu tych ostatnich lat, lecz teraz czułam, że to ostateczny koniec.  Umarłam już ostatni raz.
- Masz rację kochaniutka, lecz ja jej nie potrzebowałem. Miłość twój największy wróg.
On tak mówił.
- Oboje myśleliście, że możecie mnie oszukać. Przyznaję, że na początku uwierzyłem, że mój syn o mnie wie, lecz gdy pozwolił Ci odejść, zrozumiałem co próbujecie zrobić.  Zbyt prosto pozwolił Ci odejść.
Może to ja jednak byłym tu jedynym głupcem? Zbyt łatwo uwierzyłam, że możemy to wygrać. Nie dopuszczałam, że tym razem będziemy tymi przegranymi. Choć oboje jako ludzie przegraliśmy spokojne, kolorowe słodkie życie. Razem nie byliśmy przegrani, mimo sposobu w jaki żyliśmy, mimo sposobu jaki się traktowaliśmy, tworzyliśmy coś niezaprzeczalnego. Jednoczyły się nasze najciemniejsze strony grając w tej samej drużynie.  Na tych samych zasadach o których nikt nie miał pojęcia. Wszystko co razem osiągnęliśmy sprawiało, że byliśmy czymś pięknym.
Tym razem też tak miało być. Nigdy nie zastanawiałam się kiedy ostatecznie ostatni raz zagramy, ale niewątpliwie to nie miał być ten czas. To nie może być koniec bo wszystkie dni, które musiałam przeżyć dawały mi nadzieję na coś co dawno zniszczyliśmy. Nasze nowe miejsce. Nową rodzinę.  Właśnie to próbowałam stworzyć wyjeżdżając, gdy on walczył o swoje życie.  Obiecywał dać radę.
Nie zaufałam rozsądkowi podejmując tą decyzję, ale zaufałam sercu, które wierzyło każde w jego słowa tamtego wieczora, ponieważ widziałam jego emocje, których nie ukrywał.  Był tak samo bezsilny beze mnie, jak ja bez niego. Oboje umiemy grać na pozorach.  Nie czułam, że postępuje niewłaściwe mówiąc mu o jego ojcu i jego planach gdy wracaliśmy do jego mieszkania. Gdy tylko pozwoliłam temu wyjść z moich ust. Wiedziałam, że moim celem jest jego ochrona. Miłość sprawiła, że potrafiłam wszystko mu wybaczyć, zbyt szybko zbyt łatwo.
Następnym krokiem były pozory dla wszystkich.  Podświadome podsunięcie teorii dla przyjaciół o kłamstwie Harrego, by mogli mnie do tego przekonać. Mogłam udawać załamaną pokazując wszystkim udawaną nienawiść.
Następnym krokiem było spotkanie Harrego z Nathanem wmawiając mu, że wszystko co powiedział tamtego wieczora było kłamstwem, by następnie ten mógł mi to wyśpiewać przy wszystkich. W tym przy starszym Stylesie, który śledził nasz każdy ruch.
Następnym krokiem był wyjazd by ostatecznie wszyscy mogli uwierzyć w koniec naszej znajomości. Co pozwoliło mi na spokojne wykonanie zemsty. Przy okazji z dala od tego miasta znaleźć nowe miejsce gdzie na nowo mogliśmy stworzyć nową rodzinę.
Ostatecznym krokiem był dzisiejszy dzień w którym miałam wrócić by raz na zawsze zlikwidować największe zagrożenie dla Stylesa. Mieliśmy się spotkać w siłowni Nathana, gdzie miał zwabić swojego ojca by dokończyć to już ostatecznie, lecz przed jego śmiercią, chcieliśmy mu udowodnić nasza siłę. 
A teraz, przegraliśmy.
- Jednak byłem skłony uwierzyć, że może oboje zrozumieliście swoje chore relacje i chcieliście wolności. – kontynuował, a jego oczy bardziej ciemniały. – Aż do dzisiejsze nocy. Zniszczyliście cały mój plan, ale dzięki waszemu przyjacielowi Nathanowi, który był na tyle miły pokazał mi sekretne miejsce do którego jak tchórz zawsze ucieka mój martwy syn.  Schowałem się tam i czekałam, aż  wybuchnie ogień, a on dołączy do mnie. Gdybyś mogła zobaczyć jego zdziwienie gdy mnie zobaczył. Sądziłem, że jak na wielkiego kryminalistę nie podda się tak szybko, tym bardziej nie da się pokonać swoją bronią. Jednak nasze dzieci lubią nas rozczarowywać.  I dochodzimy do najlepszej części, potem, to ci się spodoba. – uśmiechnął się fałszywie. – Potem ledwo  żywego wyrzuciłem go za drzwi prosto do płomieni by się spalił. – nagle jego uśmiech zniknął, patrząc na mnie wrogim spojrzeniem. - Tak jak ty spaliłaś moją rodzinę.
- Ah tak, twoja rodzina. – zagrałam teatralnie, specjalnie omijając część z Harrym. – Widziałam ich na zdjęciu za nim nastawiłam bombę. Dwie małe śliczne dziewczynki, musiałeś być z nich dumny, prawda? I piękna żona. Musieliście być piękną rodziną, tylko szkoda, że są martwi.
Uśmiechnęłam się widząc jak cały trzęsie ze złości przez moje słowa.  Doskonale wiedziałam kto tej nocy był w mieszkaniu. Cieszyłam się, że ich cała idealna rodzinka, wtedy nasz przekaz był bardziej bolesny. To w tym celu wyjechałam z miasta. Choć to zniszczyły mnie i Harrego, nie żałowałam tego bo widząc jak ten skurwysyn stoi tu przede mną, mogę zobaczyć jego upadek. Spadł razem z nami. Pociągnęliśmy go do naszego piekła gdzie wszyscy zginiemy.
- Zabije Cię za to suko. – warknął mocniej ściskając pistolet. – Ale za nim to zrobię, zobaczysz jak pali się twoja rodzina.
Po jego słowach dołączył do nas kolejny goryl ciągnąc za sobą jeszcze jedną osobę, którą okazał się nieistotny tatuś. Nasze spojrzenia się spotkały. Patrzył na mnie z przerażeniem, po czym przeniósł zmartwiony wzrok na swoją żonę, która płakała nie spuszczając ze mnie błagalnego spojrzenia.
Zaśmiałam się wyobrażając sobie co by było gdybyśmy jakimś cudem przeżyli.  Z całą pewnością oskarżyliby mnie za całą sytuację, a potem odeszli kolejny raz zostawiając mnie samą bez ani jednej próby pomocy.
- Ostatnie pożegnalne słówko do rodziców?- zagruchał śmiejąc się podle. Dwa goryle w tym samym czasie wyjęli dwa baniaki odkręcając i wylewając całą zawartość na dwójkę przerażonych osób. Po zapachu stwierdzam, że to benzyna. Jak na potwierdzenie w rękach ojca Stylesa znalazło się pudełko zapałek i bawił się nimi odpalając je.
- Mogę prosić o tą wyznaczoną zapałkę?- spytałam otrzymując od przerażonych rodziców okrzyki stłumione chusteczką.  Nie spojrzałam na nich, ciągle przyglądając się temu skurwielowi. Spojrzał na mnie zdziwiony, lecz po chwili wyciągnął w moją stronę paczkę zapałek. Uśmiechnęłam się pod nosem, następnie podparłam się rękami muru by wstać. Postrzelona noga bolała coraz bardziej  z każdym moim krokiem ku w stronę jego wyciągniętej ręki. Uśmiechnął się widząc mój trud gdy wreszcie przejęłam  je w swoje ręce.
- Teraz chciałabym powiedzieć ostatnie słowo. – zaczęłam. – Zobaczymy się w piekle skurwielu. – warknęłam w tym czasie wyjmując broń zza spodni wymierzając strzał w jego klatkę piersiową, następnie szybko obracając się na pięcie strzelając do dwóch goryli, którzy już wymierzali w moją stronę. Moje szybsze strzały powaliły ich na ziemie, gdyż wycelowałam prosto w serce.
W jednej chwili zostałam pociągnięta za kostkę na ziemie, a broń wypadła mi z dłoni. Próbowałam po nią sięgnąć, lecz zamarłam z przymierzonym pistoletem przy głowie.
- Co mówiłaś kochaniutka?- syknął ojciec Harrego mocniej przyciskając pistolet do mojego czoła. Usłyszałam hałas, a po chwili coś uderzyło w moją rękę, lecz ten chuj zajęty swoją radością z powodu zabicia mnie nic nie zauważył. Kąta okiem zobaczyłam twarz ojca, który tylko kiwnął, a ja wiedząc co to jest złapałam szybko w ręce broń, którą kopnął w moją stronę, obróciłam ją układając sobie w dłoni i wymierzyłam w tego chuja przykładając ją do jego klatki piersiowej, jego podniesiona dłoń dała mi dostęp prosto na jego serce. Za nim zdążyłam nacisnąć na spust, zamarłam.
- Powiedziała  zobaczymy się w piekle skurwielu. – padł kolejny strzał, a ciało tego dupka upadło obok wypuszczając broń z dłoni.  Zaczęłam głośno się śmiać nie mając siły wstać z miejsca. Śmiałam się bo to nie był mój głos, to nie był głos żadnego z mojej dawnej rodziny, to był głos, który pokochałam od samego początku.  To był głos samego diabła.
- Masz kurwa takie szczęście, że żyjesz ty pieprzony sukinsynie. – mówiąc dalej się śmiałam. Z trudem usiadłam obracając się w jego kierunku. Uśmiechnęłam się z ulgą widząc jego  wszędzie  zranione ciało.
- Mam nadzieję, że kupiłaś nam nowe mieszkanie. – zaśmiał się, podchodząc bliżej. – Stare się nie nadaję. 

Od autorki :
 Witam :*:*:*

Miałam dodać rozdział zdecydowanie później, ale skoro już mam napisny to nie mogłam się powstrzymać.  Jak widzicie, Mia nigdy nie zostawiła Harrego :) Mam nadzieję, że podoba się wam ten rozdział, bo ja jestem w miarę zadowolona;d
Dziękuję za wszystkie komentarze, które są wielką motywacją! 
Ważne! : Jadę na wycieczkę samochodem po Europie i nie będzie mnie 16 dni, a wyjeźdzam za kilka dni, więc najprawdopodobniej rozdział już się nie pojawi w najbliższych dniach, dopiero po 3 tygodniach, jak wrócę z wakacji!

Mam nadzieję, że dalej będziecie komentować, bo wasze opinie są cholernie ważne! :* Powodzenia w nowym roku szkolnym.;d

Kocham was :*

27 komentarzy:

  1. Kurwa rozpłakałam się jak głupia przy "Powiedziała zobaczymy się w piekle skurwielu." ponieważ zanim przeczytałam dalej, wiedziałam, że to ten skurwiel Harry @Harry_MyGod

    OdpowiedzUsuń
  2. O matko Harry! On żyje!
    KOCHAM CIĘ. <3
    KOCHAM CIĘ.<3
    KOCHAM CIĘ. <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Cieszę się że Harry żyje i taki trochę happy end, bo mam dość pieprzonego realnego życia w którym happy end stał się mitem.

    Powodzenia An xoxo

    OdpowiedzUsuń
  4. Booooosski ;****

    OdpowiedzUsuń
  5. O matko!! rozdział jak zwykle niesamowity! :D Nie mg doczekać się kolejnego! :3 :)
    Nina <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Omg. Pieękny. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  7. Szczerze to myślałam, że to już koniec. Obydwoje padną trupem i kurtyna w dół, a tu nagle zrobiło się strasznie interesująco. "Powiedziała zobaczymy się w piekle skurwielu". Nie wiem czemu, ale strasznie mi się to spodobało.

    OdpowiedzUsuń
  8. świetny , rozdział . Nie mogę się doczekać nn

    OdpowiedzUsuń
  9. Jednak zyje wiedzialam . ! Super .

    OdpowiedzUsuń
  10. HARRY ŻYJE, TAK! NAJLEPSZE OPOWIADANIE 4EVER!

    OdpowiedzUsuń
  11. O mój Boże, zabiłabym tego ojca Harry'ego, gdybym tam była. Rozumiesz, że niszczysz mnie psychicznie, gdy piszesz, że Styles umarł? Rany Boskie, Ty naprawdę chcesz mnie wykończyć! :o
    Ola, ten rozdział jest totalnie wspaniały, kocham go pod każdym względem i normalnie wciąż nie mogę się pozbierać po tym, co nam tutaj zafundowałaś! :o
    To jest mistrzowski rozdział, a Ty jesteś mistrzem, bez zwątpienia :o
    Uwielbiam w tym rozdziale to, że trzyma tak w napięciu i jest taki oh! Tak, zdecydowanie go uwielbiam i nie ma żadnych "ale".
    Wątek z rodzicami Mii był bardzo ciekawy. Pokazałaś nam, że tak naprawdę jej nie zależy na ich życiu i oczywiście można zrozumieć jej zachowanie, ale i też nie. No cóż, to temat rzeka ;)
    I ostatni wątek, gdy pojawia się Harry i ostatecznie zabija swojego ojca - BOMBA, BOŻE MOJE SERCE ŻYJE, KOCHAM TO!
    I nowe mieszkanie, Jezu! Czy to oznacza seks i dzieci? Proszę, Olcia! Zrób to dla mnie!
    Kocham ten rozdział! <3
    Pozdrawiam i życzę weny x

    OdpowiedzUsuń
  12. ŚWIETNA KOŃCÓWKA <3

    OdpowiedzUsuń
  13. Świetny rozdział i cały blog

    OdpowiedzUsuń
  14. Rozdział świetny a końcówka najlepsza .

    OdpowiedzUsuń
  15. Świetny rozdział , zazdroszcze ci wycieczki

    OdpowiedzUsuń
  16. Harry żyje ulżyło mi
    Świetny rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  17. świetny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  18. Stracha napędzasz , atu Harry żyje ;o <3 Cudowne ;3
    Zapraszam do mnie ;3 : http://dangerous-aria.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  19. świetny rozdział , dodaj nexta jak najszybciej , proszę ;*

    OdpowiedzUsuń
  20. Błagam dodaj już następny rozdział

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy